sobota, 5 grudnia 2020

Siedemnasty

Zaklnąłeś w myślach, spoglądając na siedzącą obok blondynkę. Wymieniłeś z nią przelotne spojrzenie i przełknąłeś głośno ślinę, próbując pobudzić komórki w twojej głowie do wymyślenia czegoś sensownego w tak krótkim czasie. 

 -Władze klubu nie chciały, aby media się zleciały.- wyjaśniłeś rodzicielce, siląc się na neutralny ton głosu, choć byłeś naprawdę spięty.- Chcą na razie w spokoju pracować, a nie od razu dzielić swoimi planami. 

-No dobrze synku. To bezpiecznej drogi i pokaż im tam gdzie raki zimują!- wykrzyknęła motywująco nauczycielka.

Zaśmiałeś się na jej słowa i pożegnałeś się z nią ciepło, kończąc połączenie. Odetchnąłeś z ulgą , wypuszczając powietrze ze świstem, gdyż wyglądało na to, że twoja kochana mama uwierzyła ci i mogłeś pozbawiony wszelkich zmartwień oddać się wspólnie spędzonym chwilą z Rachel. Ta uniosła pytająco brew, przyglądając ci się uważnie, a ty roześmiałeś się, uchwalając czujność krakowianki i opowiadając ukochanej o tym co przed chwilą miało miejsce. Zawtórowała ci i pokręciła głową z niedowierzaniem, a chwilę później tonęła w uścisku twojej przyszłej szwagierki oraz wysłuchiwała jej pisków radości. Brunetka cholernie mocno emocjonowała się na wspólnie spędzony weekend i to jeszcze pośród tak pięknych widoków. Janek przewrócił jedynie oczami na jej zachowanie i zamienił się miejscami z McKazie, która zajęła tylne siedzenie obok niedoszłej pani Fornal. 


***

Przymykając drzwi od twojego rodzinnego domu wciąż w głowie miałeś obraz jej radośnie migoczących tęczówek, w których odbijał się księżyc, gdy wędrowaliście po zakopiańskich Krupówkach. W uszach obijał ci się jej podekscytowany, ale jakże melodyjny głos. Uśmiechnąłeś się pod nosem na wspomnienie minionego już weekendu, gdzie bez ukrycia mogłeś otulać ją szczelnie w swoich ramionach w zimne letnie wieczory czy rozkoszować się jej nagim ciałem zaplątanym w śnieżnobiałą pościel, którego widok przeznaczony był tylko dla ciebie. Do tej pory na plecach miałeś szramy po jej długich, krwistoczerwonych paznokciach, które penetrowały w górę i w dół z rozkoszy jakiej jej dostarczałeś swoim ciałem. Było wciąż okryte jej subtelnym, ale jakże zmysłowym dotykiem. 

-Ciszej.-upomniałeś ją, gdy niechcący staranowała szafkę w salonie.- Bo nas usłyszą wariatko.- dodałeś roześmiany. 

-Kocham cię, wiesz?- wypowiedziała czułym głosem, posyłając ci słodki uśmiech i uwieszając ci się na szyi. 

Nie mogłeś się oprzeć magnetycznemu spojrzeniu jej ciemnych oczu. Otarłeś się nieśmiało swoimi wargami o jej jakże aksamitne usta i pogłębiłeś pieszczotę, kiedy wplotła opuszki palców w końcówki twoich ciemnych włosów. Była taka urocza, kiedy w jej krwiobiegu ciągle przemieszczały się procenty po spożytej sporej ilości Aperolów wraz z Łukasik, której największą słabością był właśnie ten drink. Z łatwością wpoiła spożywanie go twojej dziewczynie. 

-My też wiemy, że go kochasz.- wzdrygnąłeś się na znajomy ton głosu.

Oderwałeś się raptownie od Amerykanki i za jej plecami ujrzałeś blondynkę owiniętą szczelnie puchatym szlafrokiem. Wyraz jej twarzy wskazywał na to, że wydawane przez was odgłosy musiały wyrwać ją ze snu, lecz wcale nie była zła, Opierała się ramieniem o pobliską ścianę i badała waszą dwójkę przeszywającym wzrokiem oczekując odpowiedzi. Rachel zwróciła się w jej kierunku i zakłopotana zaczęła owijać jasne kosmyki wokół palców swojej dłoni. Westchnęła głośno i spojrzała na twoją rodzicielkę, 

-To nie tak jak pani myśli.- burknęła cicho.

-Ty naprawdę Tomuś myślałeś, że ja się nie domyślę?!- pokręciła z niedowierzaniem głową nauczycielka.- Żaden z twoich kolegów nie dodawał relacji ze zgrupowania w czasach Internetów, ty także, a  Rachel niby na dwa dni poszła nocować do koleżanki. Macie mnie za idiotkę kochani? -przewróciła oczami. 

-Mamuś, nie mamy. Tylko nie chcieliśmy byś była zła.- podszedłeś do niej i złapałeś ją za ramiona, patrząc na nią ze skruchą.- Przepraszam.

-Rozkochałeś w sobie dziecko! Jesteś tego świadomy, Tomaszu?! Chciałam byś miał w końcu kogoś, poznał jakąś fajną dziewczynę, a ty rozkochałeś w sobie moją uczennicę! Jesteś niepoważny!


***

Zaspany zwlokłeś się z łóżka i powędrowałeś do kuchni, aby napić się upragnionego kofeinowego napoju. Dłonią zmierzyłeś ciemne włosy, oczekując na zagotowanie się wody w czajniku elektrycznym i nie do końca jeszcze wyraźnym wzrokiem omiotłeś salon. Zmarszczyłeś brwi, dostrzegając charakterystyczną walizkę należącą do tylko jednego domownika oraz natłok rzeczy porozkładanych na kanapie. Wtem w pomieszczeniu pojawiła się starsza blondynka, która napotkała na sobie twój czujny wzrok i skrzywiła się delikatnie, a ty nie potrzebowałeś już chyba wszelkich słów wyjaśnienia. Z parującym kubkiem wsparłeś się biodrami o kuchenny blat i oczekiwałeś zjawienia się innej blondynki niż twoja matka zamieszkującej ten dom. W końcu twoim oczom ukazała się McKazie, która jak gdyby nigdy nic dołożyła do walizki kilka rzeczy i zasunęła ją zamaszystym ruchem. Gdy podniosła głowę z nad bagażu wasze spojrzenia się spotkały i mogłeś przysiąc, że dostrzegłeś w jej oczach błysk, ale nie ten radosny co zazwyczaj. Ten był innego rodzaju. 

-Co ty wyprawiasz do jasnej cholery?! Możesz mi to jakoś wyjaśnić?!- wydzierałeś się, nie panując nad targającymi tobą emocjami. 

-Tak będzie lepiej, Tomek.- musnęła twój policzek przelotnie wargami.- Muszę wrócić do domu, do mamy. Nie mogę tutaj zostać, a nasza relacja nie miała przyszłości.- dodała przesiąkniętym smutkiem głosem. 

-Żartujesz sobie, prawda?! Kpisz sobie ze mnie!-mroziłeś ją wściekłym wzrokiem, nie rozumiejąc totalnie czemu ci to czyni. 

-Nie, Tomek. Musimy się pożegnać.

-Nie pożegnam cię, bo nie zgadzam się na nasze rozstanie. Przylecę do ciebie, kiedy będę miał chwilę. Nie rób mi tego.- drżał ci głos, a jego ton przypominał coś pokroju rozpaczliwego błagania. 

-Posłuchaj.- odchrząknęła, układając dłoń na twoim ramieniu.- Nie kocham cię.- wypowiedziała to, spoglądając ci głęboko w oczy, a ty śledziłeś każdy ruch jej ust, nie wierząc w to jakie zdanie z nich powstało. 

Nie kłamała. Widziałeś to w jej oczach. Chodź skąd mogłeś wiedzieć, skoro jej uczucie względem ciebie było kłamstwem? Chciała się odegrać za tą pieprzoną noc, podczas której zabrałeś jej dziewictwo i coś cennego zarazem? Dlaczego ci to zrobiła? Dlaczego cię skrzywdziła? Zraniła się niespełna osiemnastolatka. Co było z tobą nie tak? Obserwowałeś jak twój ojciec otwiera przed nią drzwi, pomagając jej z bagażami. Podszedłeś do okna w kuchni i odprowadzałeś wzrokiem każdy jej ruch do momentu, aż samochód byłego siatkarza nie zniknął z podjazdu. Odwróciłeś się w kierunku najważniejszej kobiety w twoim życiu i czułeś jak twoje oczy stają się wilgotne. Słona ciecz sunęła po twoich policzkach tak jak twoje plecy po wnętrzu drzwi jednej z kuchennych szafek, kiedy zdałeś sobie sprawę, że to stało się naprawdę. Zostawiła cię. Porzuciła cię, odrzucając od siebie twoje uczucia. Rachel McKazie się tobą zabawiła Tomaszu Fornal. 

-Przykro mi synku.- wyszeptała pani domu, otulając cię swoimi ramionami.


~*~

Nie do końca wszystko przebiegło tu tak jak chciałam, ale w końcu zebrałam się do tego, aby skończyć tą historię. Polubiłam ich, chodź Rachel skrzywdziła Tomka potwornie mocno, czego się nie spodziewał. A Wy? Spodziewałyście się? Teraz chciałabym ruszyć z czymś nowym, ale mam totalny mętlik w głowie. W planach jest Norbi, Igor, Bicuś czy nawet Sawcio :D Myślę nad fabułą świątecznego opowiadania, więc może niebawem się go doczekacie, chodź jak na złość z tym idzie najtrudniej. Na razie mam trochę części na Michale, dwie na Norbim i także fragmenty na Tomka i Louatiego. Dziękuję Wam za obecność tutaj i żegnam się z Wami już jako 22-latka od zeszłego czwartku haha ;* Do zobaczenia niebawem mam nadzieję ;*



sobota, 31 października 2020

Szesnasty

 -Nie masz wrażenia, że oni jakoś rzadziej się teraz kłócą? - cichy szept padł z ust twojej rodzicielki, ale do ciebie idealnie dotarły jej słowa.

Kierowała je do twojego brata, który wraz z Ewą zawitał w rodzinne strony na weekend. Ty natomiast wzniosłeś nikle kąciki ust na uwagę kobiety, czerpiąc satysfakcje, że nie domyśla się odnośnie tego co jest pomiędzy wami. Aby utwierdzić nauczycielkę w przekonaniu, że nadal jednak za sobą nie przepadacie odegrałeś z Amerykanką spór o twój ulubiony kubek i pośpiesznie pobiegłeś na górę, trzaskając drzwiami. Po chwili to samo uczyniła blondynka. Zaśmiałeś się pod nosem na waszą grę aktorską i skradając się przymknąłeś najciszej jak się da drzwi od swojego pokoju. Zameldowałeś się w lokum dziewczyny i bez słowa podszedłeś do niej, pociągając ją za dłoń do pozycji stojącej. Spojrzałeś jej głęboko w oczy i nie zrywając kontaktu wzrokowego pomiędzy wami, popchnąłeś ją na pobliską ścianę. Przywarłeś jej drobne ciało do chłodnej powierzchni i pozwoliłeś, aby z twoich rozwartych ust wydobywało się ciepłe powietrze, którym otulałeś i łaskotałeś jej policzki. Chemia przeszywała was na wskroś. Podobnie jak twój wzrok jej twarz. Jej stalowe tęczówki ze znacznie poszerzonymi źrenicami spoglądały wprost w twoje oczy, a jej ciało pokryte było gęsią skórką, którą wówczas odczułeś, gdy ująłeś w dłoń jej udo i zadarłeś je, zaczepiając jej łydkę o swoje plecy. Zachłysnęła się powietrzem, odczuwając wzburzenie w twojej dolnej partii ciała. Ty jedynie uśmiechnąłeś się pod nosem i naparłeś na jej wargi, zaciskając powieki. Odwzajemniła pieszczotę i ujęła twoją twarz w dłonie, sunąc opuszkami palców po twoich policzkach. Twój język pałaszował jej gardło, a usta ocierały się o jej, rozkoszując ich aksamitnością. 

-Jest tu może...?!- niespodziewanie do pokoju nastolatki wparował twój brat, którego rozpoznałeś po głosie. -Tomek.-dokończył już znacznie ciszej, napotykając na sobie twój i blondynki wzrok.-Ups! To wcale nie wyglądało jakbyś ją do tego zmuszał. - myślał głośno. -Hola! Chcecie mi o czymś powiedzieć?!- skrzyżował ręce na klatce piersiowej. 

- Chyba nie mamy wyboru.- zaśmiała się blondynka. 

-Długo to trwa?- kontynuował rozmowę starszy Fornal. 

- Już jakiś czas, ale uwierz mi mogliśmy o tym porozmawiać w znacznie bardziej sprzyjających okolicznościach.- zaznaczyłeś swoje niezadowolenie, wskazując na Rachel, która nadal oplatała cię w pasie nogą. 

-Czy to znak, że mam sobie iść? - zapytał niepewnie przyjmujący.

-Tak!- odparliście jednogłośnie z McKazie. 

-Okay! W takim razie już lecę o tym powiedzieć naszej mamusi!- zakomunikował blondyn, łapiąc za klamkę od drzwi.-Oj no przecież żartuję. Wyluzujcie.- dodał, spostrzegając wasze miny. 

-Właśnie dlatego nie chciałem mu mówić, bo ta gnida będzie nas teraz szantażować.- zwróciłeś się w kierunku twojej dziewczyny. 

-Sam jesteś gnida! Nie, ty to kurwa jesteś zaskroniec! Wszystkich tylko przyduszasz swoimi humorkami!

-Jeszcze słowo, a powiem Dorotce jak to z Ewką poużywaliście jej ulubionej pościeli i ulubionego fotela Marka! 

-Co w rodzinie to nie zginie.- skwitowała blondynka, przewracając oczami.


***

Dosunęłaś zamek od walizki i wpakowałaś ją do wielkiej szafy. Opadłaś na miękki materac łóżka i nie mogłaś powstrzymać cisnącego ci się na usta szerokiego uśmiechu, myśląc o propozycji otrzymanej od Tomasza Fornala. Wspólne spędzenie weekendu z jego bratem oraz jego narzeczoną napawało cię niesamowitą ekscytacją. Bawił cię jednak fakt, że aby się tam udać musiałaś nawciskać rodzicielce siatkarza bajek o wspólnym robieniu przez weekend projektu u koleżanki, u której miałaś nocować przez te dwa dni. On natomiast oświadczył jej, że wybiera się na zgrupowanie nowego zespołu. Poderwałaś się z miejsca i przytuliłaś wchodzącego do twojego pokoju bruneta, który pokręcił z niedowierzaniem głową nad tą całą sytuacją i zachichotał wesoło.

-Czego ja dla ciebie nie wyczyniam. Czuje się jak zakochany gówniarz.- wyznał, przejmując od ciebie bagaż. 

-Czego się nie robi dla seksu w spokoju.- wzruszyłaś ramionami.

-Seksu?! Chcesz się kochać, mała?!- przyjmujący momentalnie się przy tobie zjawił i chwycił za pośladki, przyciągając do siebie. 

-Sprawdzałam czy zamierzasz poużywać sobie pokoju w hotelu i widzę, że mam przekichane. - wywróciłaś oczami. 

Fornal zaniósł się głośnym śmiechem i skradł ci przelotny pocałunek. Opuściłaś lokum i podreptałaś do salonu wybadać czy wuefistka bądź były siatkarz nie przeszkodzą wam w przeniesieniu walizki do samochodu zawodnika Jastrzębskiego Węgla. Odetchnęłaś z ulgą, nie spostrzegając ich w zasięgu swojego wzroku i otworzyłaś brunetowi drzwi. Obserwowałaś jak wrzuca bagaż do wnętrza Toyoty i uśmiechałaś się pod nosem. Zarzuciłaś na ramie torebkę spoczywającą na kanapie w salonie i wykrzyknęłaś pożegnanie w kierunku pozostałych domowników. Na twoje szczęście żadne z nich nie zjawiło się w pomieszczeniu i mogłaś w spokoju bez wszelkich podejrzeć opuścić dom Fornalów. Podczas pokonywania drogi do Radomia ciszę wnętrza samochodu po za radiowymi piosenkami przeszyła melodia dzwonka bruneta. Spojrzałaś na niego porozumiewawczo, gdy na ekranie telefonu ukazała się fotografia krakowianki i wciągnęłaś głośno powietrze w obawie o to, że zostaliście przejrzani. Tomek splótł wasze dłonie ze sobą i musnął ustami twoją, prosząc cię o zachowanie spokoju. Następnie zaakceptował próbę kontaktu ze strony rodzicielki i przełączył rozmowę na głośnik. 

-Cześć Tomuś! - usłyszałaś melodyjny kobiecy głos.

-Hej mamuś! Coś się stało?- zapytał niepewnie twój chłopak.

-Chciałam tylko zapytać o to dlaczego na waszych wszystkich socialach nie ma powiadomienia o tym zgrupowaniu, na które właśnie wyruszyłeś? Przecież Jastrzębie zawsze dbało o takie rzeczy. - wypowiedziała starsza z blondynek bliskich twojemu sercu. 



~*~

Hejka! Zawaliłam znowu, ale po prostu zżarło mi wenę na to opowiadanie. Dziś w jakieś cząstce ona powróciła, ale na jak długo to sama nie wiem. Wiem za to, że czeka nas chyba jeden rozdział i epilog, albo od razu epilog :D Wyjdzie w praniu :P O kim będzie kolejna historia? Myślę intensywnie nad Norbertem, którego nawet już zaczęłam pisać i chyba zdecyduje się go publikować po zakończeniu tej dwójki :D Co Wy na to? Będą chętne do czytania losów Noba Huba? Gwarantuje humorek, bo z nim inaczej nie można :D A przynajmniej postaram się by takowego trochę było :P  W głosowaniu chyba Igor go przebił, ale nad nim jeszcze trochę muszę posiedzieć ;) Jeszcze jedno pytanie do Was. Duet Fornal & Louati ? Któraś chętna byłby czytać jakby się zdecydowała na napisanie?  Całuję i do zobaczenia mam nadzieję niebawem ;*

wtorek, 29 września 2020

Piętnasty

-Nie wiem jak ty, ale ja chętnie wziąłbym prysznic.- wyszeptałeś jej do ucha, chwytając ją pod kolanami i biorąc na ręce.

Nie zważałeś na obecność rodziców w domu ani na jej pisk zaskoczenia. Posłałeś jej jedynie beztroski uśmiech i musnąłeś jej policzek przelotnie wargami, prosząc aby się nie bała. Skinęła jedynie głową, a ty po upewnieniu się, że korytarz jest czysty wyniosłeś ją z pokoju. Po chwili opuściłeś ją na podłoże i przebiegłeś wzrokiem po jej smukłej sylwetce okrytej jedynie materiałem zwiewnej sukienki. Blondynka wspięła się na palce i zatapiając drobne palce w twoich gęstych włosach zawisła z tobą w niemęczącym kontakcie wzrokowym, zerkając co jakiś czas na twoje usta. Wypuściłeś powietrze ze świstem, kiedy zagryzła dolny płat swoich i momentalnie wpiłeś się w nie zachłannie, chwytając ją za biodra. Ponownie zadarłeś jej ciało z nad podłoża. Wniosłeś ją do kabiny prysznicowej i zerwałeś z niej kreacje, rzucając nią za swoje plecy. Spojrzałeś na nią przeszywającym wzrokiem siwo-błękitnych tęczówek i opierając jedną z dłoni obok jej głowy popchnąłeś ją wolną, obserwując jak jej ciało przywiera do chłodnych płytek za jej plecami. Wzdrygnęła się na to uczucie i opuszkami palców pogładziła twój policzek, czyniąc to znowu. Prowokując cię jak żadna inna tym cholernym wczepianiem zębów w dolną wargę. Nie potrzebowałeś niczego więcej. Ten gest w pełni zachęcił cię do tego, aby  ponownie nakryć jej wargi swoimi i wdać się w żarłoczny taniec z jej językiem. Jej niecierpliwe ręce zjechały nagle na twój tors i pozbawiły cię czarnej koszulki. Kreśliła różnorakie kształty palcami na twojej muskulaturze, czym jeszcze bardziej cię nakręcała i prowokowała. Ująłeś jej biodra w swoje dłonie i wsparłeś swoje czoło o jej, zaglądając jej głęboko w oczy. Po chwili twoje wargi sunęły po jej wrażliwej skórze szyi, naznaczając ją mokrymi pocałunkami. Odkręciłeś korek z wodą i pozwoliłeś, aby chłodna ciecz towarzyszyła wam podczas tych uniesień. Poczułeś jak zadrżała na pierwszy kontakt ze strumieniem, ale zlekceważyłeś to. Zębami chwyciłeś szelkę pochodzącą od jej czarnej, koronkowej bielizny i skutecznie ją zsunąłeś, adorując skrawek jej nagiego ciała. To samo uczyniłeś z drugą i mknąłeś językiem po linii jej ciała po przez biust aż do samego pępka. Miętoliła w drobnych dłoniach twoje ciemne włosy i wzdychała głośno, a tobie jedyne co zostało to uśmiechanie się pod nosem na fakt jak na nią oddziaływałeś. Nim zauważyłeś a stałeś przed nią niemalże całkowicie nagi i pozbywałeś się ostatniej bariery jaka was od siebie dzieliła. W jednym momencie wyrzuciliście za twoje plecy skrawki bielizny. Dzieliły was sekundy od całkowitego połączenia się. Oplotła nogami twój pas, a ty chwyciłeś ją za biodra i przyciągnąłeś ją do siebie maksymalnie mocno. Skradłeś z jej ust soczysty pocałunek i delikatnie wkradłeś się w jej wnętrze, nabijając jej drobne ciało na swoje. Z fascynacją chłonąłeś obraz jej subtelnej twarzy, którą oblały rozmaite emocje. Najpierw rozwarła usta i przymknęła je pośpiesznie w skutek szoku jakiego doznała, czując cię znowu w sobie, a gdy zacząłeś się w niej poruszać przymknęła powieki i odchyliła głowę do tyłu, oddychając powoli. Podziwiałeś jak jej oddech przemienia się z spokojnego w gwałtownie urywany i płytki. Niezmiernie cię to satysfakcjonowało. Nakryłeś jej spierzchnięte wargi swoimi i nadałeś waszemu zbliżeniu szybszy rytm. Jej długie paznokcie wbiły ci się głęboko w skórze barków, co było dla ciebie sygnałem, że spełniasz jej oczekiwania.  Jej jęki wypełniły twoje gardło. 

-Rachel, nie widziałaś może Tomka?- zza drzwi dotarł do ciebie głos twojego ojca. 

-To jest jebany żart.- mruknąłeś pod nosem, kręcąc głową. 

-Wcześniej był na balkonie, a nie wiem jak teraz. - wykrzyknęła blondynka, a ty się zaśmiałeś. 

Widziałeś jak hamowała się przed wydaniem z siebie okrzyku z powodu rozkoszy jaką jej zadawałeś. Twoje wielkie dłonie sunęły po jej mokrym ciele, a usta obsypywały pocałunkami każdy jej zakamarek. Jej ciało zaczęło drżeć, a wargi otwierały się i przymykały na przemian. Zdawałeś sobie sprawę, że jest na granicy zaznania przyjemności. Dlatego też zacisnąłeś powieki i wykonałeś kilka stanowczych pchnięć, wkładając w to całe swoje pokłady siły.  Poczułeś jej krzyk wewnątrz swojego gardła, gdyż wolałeś nie ryzykować usłyszenia go przez twoich rodziców. 

-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem to z tobą zrobić.- sapnąłeś wyczerpany, spoglądając jej głęboko w oczy. 

***

Ledwo powstrzymywałaś śmiech cisnący ci się na usta, kiedy stojący przed tobą brunet groził ci palcem wskazującym prawej dłoni, gdy ty okłamywałaś jego matkę, że wrócisz ciut później, bowiem musiałaś na dodatkowych zajęciach, aby przerobić materiał, który uciekł wam przez nieobecność nauczycielki. Pożegnałaś się z blondynką i wsunęłaś telefon w kieszeń jasnych dżinsowych spodenek, spoglądając na niego z pobłażaniem. Niby miał te dwadzieścia dwa lata, ale miałaś wrażenie, że to ty zachowujesz się lepiej od niego po mimo bycia nastolatką. Zlekceważyłaś te myśli jednak, kiedy objął cię ramieniem i posłał w twoim kierunku jeden ze swoich zniewalających uśmiechów, dzieląc się z tobą planami na wspólne popołudnie.  Kiwałaś głową, słuchając go uważnie i podążałaś obok niego, przyglądając się mu. Jego twarz spowita była promieniami czerwcowego słońca, a włosy targane były przez lekki wiatr. Na nosie widniały przeciwsłoneczne okulary przez co nie mogłaś dostrzec odcienia jego tęczówek, ale takowy znałaś już na pamięć i uwielbiałaś się nad nim rozpływać podczas wspólnych wieczorów, których trochę już mieliście za sobą. Wasz związek rozkwitał, a ty nadal nie dowierzałaś, że Tomek przeszedł metamorfozę z rozkapryszonego dzieciaka, dupka poziomu milionowego, który bawił się uczuciami dziewczyn i je wykorzystywał do faceta, który naprawdę cię pokochał. Czasami miewałaś nawet obawy, że byłaś jedynie celem zakładu, lecz szybko cię takie myśli opuszczały.  Utwierdzał cię w tym, że to nie sen na porządku dziennym tak jak dziś, gdy porywał cię prosto z liceum i chciał tracić z tobą czas. Zasiedliście na dworze pod jednym z parasoli, które należały do terenu jednej z krakowskich kawiarni. Fornal wręczył ci kartę menu do dłoni i posłał delikatny uśmiech. 

- Co sobie życzysz księżniczko?- wymruczał i złożył przelotny pocałunek na twoim policzku.

- Głupie pytania zadajesz Forni.- wywróciłaś oczami. 

-Latte Macchiato waniliowe razy dwa, poproszę. - zwrócił się do kelnerki.

Wsparłaś głowę na dłoniach i przyglądałaś mu się z uwagą. Nie miałaś pojęcia jak przeżyjesz rozłąki, które czekały was od nowego sezonu, który przyjmujący rozegrać miał w Jastrzębiu-Zdrój. Nie wyobrażałaś sobie dnia bez widoku jego roześmianej wiecznie twarzy czy potargania jego aksamitnych w dotyku ciemnych włosów. Nie mówiąc już o skradaniu mu z ust ukradkowych pocałunków, kiedy żaden z domowników nie patrzył czy nie przebywał w pobliżu. Cholernie podobało ci się to ukrywanie związku przed nimi. 

-Tomek, powinieneś o czymś wiedzieć.- rozpoczęłaś, mieszając parującą ciecz. 

-Słucham perełko,- zerknął na ciebie zaintrygowany. 

-Byłeś tym pierwszym w tych sprawach. Bałam ci się powiedzieć wcześniej, ale cieszę się, że to byłeś ty a nie żaden inny. - wypowiedziałaś, siląc się na najszerszy uśmiech jaki tylko mogłaś. 


~*~

Witam! ^^

Niestety, ale powoli zbliżamy się do końca tej historii :/ Polubiłam wybuchowego, dupkowatego Tomka oraz słodką Rachel, ale trzeba się będzie z nimi rozstać :P Nie wiem jeszcze kto będzie bohaterem kolejnego bloga czy książki na Wattpadzie, ale mam kilka pomysłów, projektów, więc przemyślę to i dam Wam znać kogo losów się podejmę ;) A Wy o kim chętnie byście poczytały? Jak na razie związek kwitnie, ale zbyt pięknie być nie może :D Miałam pojechać na mecz naszego głównego bohatera w ten weekend, ale jak widać będę musiała jeszcze poczekać i odwlec moją debiutancką wizytę w Jastrzębiu-Zdrój :( A Wy macie już na rozkładzie jakieś mecze obecnego sezonu na rozkładzie na żywo? ;) Niebawem widzimy się także na Jakubie & Tomaszu, a może też i Michale z Julią ^^ Całuję i do zobaczenia ;*








niedziela, 20 września 2020

Czternasty

Zanosiłeś się głośnym śmiechem, obserwując spanikowanie u blondynki. Byłeś z jej powodu naprawdę rozbawiony i nie rozumiałeś czego wydzierała się i piszczała wniebogłosy. Obfity deszcz zapanował nad dawną stolicą Polski, a obecną małopolski i dość dotkliwie atakował osobę twojej towarzyszki, która w pośpiechu wpakowywała zakupy do bagażnika twojego samochodu. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową i przystanąłeś przy drzwiach od strony pasażera, układając dłoń od strony klamki. Rachel spojrzała na ciebie i uniosła pytająco lewą brew, a ty uśmiechnąłeś się jedynie nikle pod nosem i naparłeś na jej usta swoimi rozgrzanymi wargami. Jej natomiast były lodowate od deszczu i starte od jasnej szminki w odcieniu nude jakiego używała już od jakiegoś czasu. Nie przeszkadzało ci to jednak w smakowaniu ich. Były cholernie aksamitne i tak przyjemne w dotyku, że zlekceważyłeś drobne dłonie dziewczyny obijające się o twój tors i rozkoszowałeś się nimi jak najdłużej. 

-Co ty do cholery odpierdalasz Fornal?!-wrzasnęła podirytowana Amerykanka, odpychając cię od siebie i zatrzaskując za sobą drzwi. 

Westchnąłeś głośno i pośpiesznie zameldowałeś się na miejscu kierowcy, a następnie utkwiłeś w niej wzrok siwo-błękitnych tęczówek. Napawałeś się widokiem jej zmasakrowanej przez żywioł twarzy, którego oznaką był rozmazany wokół jej stalowych tęczówek tusz do rzęs. Z jasnych kosmyków skapywały krople deszczu, a na jej odkrytych ramionach dało się dostrzec gęsią skórkę. 

-Przecież każda laska marzy o pocałunku w deszczu.- rzuciłeś z zaczepnym uśmiechem.- Nie mów, że ci się nie podobało.- poruszyłeś znacząco brwiami. 

-Pozostawię to bez komentarza.- mruknęła pod nosem.- Jedź, a nie się gapisz.-dodała ostro.

-Po prostu ładnie wyglądasz.- odgarnąłeś kosmyk z jej czoła i zaczepiłeś go za jej ucho. 

Amerykanka oniemiała twoim gestem odprowadziła czujnym wzrokiem twoją dłoń, a ty speszony pośpiesznie ją zabrałeś i ułożyłeś na kierownicy. Odpaliłeś silnik, przekręcając kluczyki w statyce i po rozejrzeniu się opuściłeś parking jednego z krakowskich supermarketów. 

-Zimno ci?- rzuciłeś, spoglądając na nią przelotnie. 

Skinęła jedynie głową, a ty narzuciłeś na nią swoją skórzaną kurtkę, okrywając głównie jej pokryte gęsią skórką ramiona. Kątem oka zarejestrowałeś w lusterku bocznym jej nikły uśmiech i westchnąłeś głęboko, bo nie rozumiałeś co takiego się z tobą działo, Tomaszu. Jej mokre oblicze pobudziło w tobie coś więcej niż pożądanie. Po prostu poczułeś nagłą potrzebę sunięcia opuszkiam palca po jej policzku, po którym wędrowała pojedyncza struga deszczu, lecz nie odważyłeś się na to ostatecznie. Nie przerywałeś natomiast kontaktu wzrokowego z jej hipnotyzującymi jak nigdy tęczówkami, a co rusz zerkałeś na jej pełne usta. Była taka niewinna, taka piękna pośród tej ulewy, która całkowicie odsłoniła jej naturalne piękno, zmywając ostatki makijażu jakie na siebie nakładała co ranka przed lustrem. Jasne, taka także była śliczna, ale jej oblicze bez grama sztuczności było zdecydowanie bardziej korzystne. Nie chciałeś, aby wyziębiła się podczas ulewy, ale jednocześnie bawił cię sposób w jaki ją przeżywała. Była przy tym niezwykle urocza i taka prawdziwa. 



***


Z przymkniętymi powiekami i z nogami rozłożonymi przed sobą skrzyżowanymi w kostkach wylegiwałeś się na jednym z leżaków umieszonym na tarasie rodzinnego domu. Promienie słońca muskały delikatnie skórę twojej twarzy, a zapach niedawno zrobionej przez ciebie Latte otulał twoje nozdrza roznoszony przez lekki, orzeźwiający wiatr. Naprawdę uwielbiałeś spędzać czas w taki sposób, ale musiałeś się już zbierać. Dlatego też otworzyłeś oczy i sięgnąłeś po wysoką szklankę. Przechyliłeś ją i dopiłeś do końca jasną ciecz przyozdobioną mleczną pianką. W momencie odstawienia naczynia na niewielki stolik twoim oczom ukazała się blondynka odziana w czarne leginsy oraz sportową bluzkę. Materiał ubrań w zadziwiający i atrakcyjny sposób opinał jej ciało, przywołując na nią skutecznie twój wzrok. Aż żałowałeś, że akurat teraz zdecydowała się na rozciąganie na dworze, ale nic dziwnego. Miała dzień wolny od zajęć szkolnych, więc zapewne postawiła na sporą dawkę snu na pierwszym miejscu, a później zadbanie o inne warianty swojego życia. Zrezygnowany odstawiłeś opróżnione naczynie do zlewu i zgarnąłeś z kuchennego blatu kluczyki do samochodu, żegnając się przy tym z rodzicielką krzątającą się w kuchni. Podekscytowany  pokonywałeś drogę dzielącą cię od województwa śląskiego w akompaniamencie ulubionych utworów i przyłączyłeś się do wokalistów, dając ujście swojemu dobremu humorowi. Po niespełna dwóch godzinach drogi zaparkowałeś samochód przed budynkiem i okręcając kluczyki na palcu wskazującym wkroczyłeś do wnętrza obiektu sportowego, omiatając go przeszywającym wzrokiem. Bywałeś tu m.in. z radomską ekipą, ale nigdy nie przywiązywałeś jakieś większej uwagi do tego miejsca, a teraz mogłeś bywać tutaj codziennie.  Oczywiście po tym o ile twój dzisiejszy pobyt przeszedłby zgodnie z twoimi oczekiwaniami. Uśmiechnąłeś się przelotnie do Jakuba Popiwczaka, który z treningową torbą zarzuconą na ramię minął cię na korytarzu. Blondyn odwzajemnił twój gest i skinął głową w kierunku drzwi od hali, zapraszając cię tym samym na trening. Skrzywiłeś się lekko, wskazując dłonią na chorą jeszcze niedawno stopę, ale podziękowałeś mu ze śmiechem i przystałeś na propozycje spotkania po rozmowie z prezesem klubu. Zostałeś przez niego do jego biura odstawiony i po uściśnięciu dłoni z zająłeś miejsce na pikowanym fotelu. Lustrowałeś wzrokiem pomieszczenie, padając nim co jakiś czas na twarz mężczyzny. 

-W takim razie cieszę się, że się dogadaliśmy i zapraszam niebawem na zajęcia na hali. - zakończył waszą rozmowę.

-Ja również!- powiedziałeś z szczerym entuzjazmem.- Do zobaczenia! 

Po tych słowach przymknąłeś za sobą drzwi pomieszczenia i powędrowałeś na sale. Tam odnalazłeś trenera, z którym to wymieniłeś kilka zdań i posłusznie dałeś się porwać Popiwczakowi na piwo, którego spożycia odmówiłeś z wiadomych względów. Zadowoliłeś się jedynie sokiem pomarańczowym wyciskanym ze świeżych owoców, który przyniosła ci urocza brunetka wyglądająca za tobą zza lady chwilę wcześniej. Libero odnotował ten fakt i posłał ci porozumiewawcze spojrzenie, poruszając przy tym zabawnie brwiami, a następnie zadał pytanie :

-A ty masz jakaś dziewczynę w ogóle na oku, Tomek?

-Na oku nie, ale jest taka jedna skomplikowana, z którą nie umiem sobie poradzić.- rzuciłeś niepewnie, bawiąc się słomką w szklance napoju. - A czemu pytasz?

-No wiesz.. Wyprowadzka, więc trzeba się myśleć jak to wszystko połączyć i brać pod uwagę kobietę, jeżeli jakaś jest. - rzekł, posyłając ci łagodny uśmiech.- No dawaj! Opowiadaj!- zachęcił cię, klepiąc po ramieniu.

Mimo, że nie znałeś go zbyt długo, bowiem na kadrze nie mieliście zbyt wielu okazji do rozmowy to zyskał twoją sympatię, a przede wszystkim zaufanie. Po prostu od tego chłopaka biła tak cholerna sympatia i dobra energia, że nie dało się go nie lubić. Blondyn rozłożył się wygodnie na mini kanapie pikowanej białą skórą  i upił niewielki łyk chmielowego trunku, wpatrując się w ciebie wyczekującym wzrokiem. W końcu niechętnie rozpocząłeś swoją opowieść, zwilżając co jakiś czas wargi oraz gardło zimną cieczą i obserwowałeś jak jego tęczówki poszerzają się i zwężają w skutek twoich słow. Ostatecznie Popiwczak uznał, że powinieneś dać szansę Amerykance i opuścił twój samochód, znikajac chwilę później za drzwiami klatki schodowej w jednym z jastrzębskich bloków. 

***

-Powiem tak. Mam do ciebie cholerną słabość i niemiłosiernie mnie to wkurwia, bo nie mam nad tym kontroli.- warknąłeś podirytowany, przygniatając ją do ściany i patrząc jej głęboko w oczy. 

Czułeś jej ciepły oddech na policzkach i słyszałeś jak gwałtownie jej przyśpieszył, gdy znalazłeś się zdecydowanie zbyt blisko i ograniczyłeś jej przestrzeń osobistą, ale w tej chwili to cię jednak nie obchodziło. Ponad dwie godziny rozważałeś słowa Kuby rozbrzmiewające echem w twojej głowie i czułeś, że wariujesz, że tracisz zmysły. Ta dziewczyna zbyt mocno wdarła się w twoją pamięć i gdzieś tam na samo jej dno spychałeś fakt, że noc, którą z nią dzieliłeś  była jedną z tych, których zapomnieć nie chciałeś. Mało tego miałeś ogromną ochotę ją powtórzyć, ale tym razem podczas jej trzeźwości. 

-Przepraszam bardzo, ale co ja mam z tą wiedzą zrobić, Fornal?- wydusiła z siebie blondynka. -Gdyż nie bardzo rozumiem. 

-Po prostu kurwa spróbujmy. - wypowiedziałeś pewnie.- Chyba się w tobie zauroczyłem.- szepnąłeś, spuszczając głowę. 

-Czekaj, czekaj... Powtórz, bo nie usłyszałam! 

-Zauroczyłem się, jasne?! Może nawet zakochałem! - wykrzyknąłeś, niechętnie to z siebie wyznając. 

-Nigdy nikt mi tego nie wyznawał w ten sposób, ani też nie słyszałam, żeby ktoś tak czynił w kręgu moich znajomych, ale powiem ci, że to cholernie urocze.- jej oczy rozbłysnęły wesoło, a usta  nagle znalazły się na twoich.

~*~

Hello!
Proszę Państwa powrót Fornalove, coś niebywałego! Przepraszam, przepraszam, przepraszam... Mogę tak mówić w kółko, ale prawda jest taka, że zawaliłam na całej linii, lecz uwierzcie mi miałam ku temu powody. Maturka, ciężki okres w pracy i kilka innych rzeczy złożyły się na to, że nie miałam czasu zasiąść tutaj na dłużej, a wena też nie współpracowała ze mną, lecz świetne mecze w wykonaniu naszego Tomcia natchnęły mnie i zmotywowały, dając solidny kopniak w tyłek i oto jestem! Wybaczcie mi Kochane <3 Teraz już powinnam być tutaj na stałe, choć w czekają mnie dwa ciężkie weekendy, ale postaram się dodać kolejny rozdział znacznie szybciej i o ile się da przed weselem w tym tyg :D No, ale nie obiecuję, że się uda przed sobotą, ale się postaram ;) Całuję miśki i do zobaczyska! ;*

niedziela, 12 lipca 2020

Trzynasty

-Nie będę kurwa twoją zabawką, Fornal.- warknęłaś, odpychając go od siebie.

Oddaliłaś się od niego, przemieszczając się szybkim krokiem i pokręciłaś z niedowierzaniem głową. Czy on naprawdę myślał, że po tej jednej gorącej czerwcowej nocy świadomie zgodzisz się na kolejne, zważając na fakt, że zdawałaś sobie sprawę z tego, że cię wykorzystał? Prychnęłaś pod nosem, a w kącikach twoich oczu zameldowały się strugi łez. Mimo wszystko jego zachowanie sprawiło ci odrobinę przykrości. Jak mógł widzieć w tobie jedynie potencjalny obiekt seksualny i nic więcej? Przecież znałaś swoją wartość. Byłaś pogodną, pomocną osobą, która uwielbiała ludzi i spędzanie czasu w ich towarzystwie. W dzisiejszych czasach ciężko było o taką osobę, gdyż większość społeczeństwa zostało dotkliwie zranione przez kogoś i stroniło od towarzystwa. Bało się ponownie zaufać, zbliżyć się. Ty nadal wierzyłaś w ludzkość. Żywiłaś nadzieję, że na twojej drodze stawią się lub stawiają się sami dobrzy. Do dnia, kiedy poznałaś jego, czyli cholernego dupka zapatrzonego jedynie na czubek własnego nosa. 

-Rachel, wszystko gra?- tak bardzo się zamyśliłaś, że  nie spostrzegłaś brunetki przy swoim boku.

Skinęłaś jedynie głową, wysilając się na nikły uśmiech. Ewa jednak doskonale odnotowała u ciebie obecność zaszklonych oczu i objęła cię ramieniem, prosząc, abyś była z nią szczera. Nie wierzyłaś, że po mimo sporej różnicy wieku będzie wobec ciebie tak wyrozumiała. Nie odczuwałaś dzielących was lat, gdy toczyłaś z nią rozmowy nie tylko na temat Tomasza, ale tysiące innych rzeczy. Dostrzegałaś w niej prawdziwą przyjaciółkę i powierniczkę sekretów.  Niezmiernie cieszyłaś się, że było ci dane ją poznać i zamierzałaś utrzymać z nią stały kontakt po opuszczeniu granic Polski. Nim dostrzegłaś, a ponownie na twoich ustach widniał subtelny uśmiech, a z gardła wydobywał się dźwięczny śmiech, który był reakcją na słowa jeszcze panny Łukasik, która była już nieco zbyt pijana. 

-Słońce, ale daj jej już spokój.- zwrócił się w jej kierunku blondyn. 

-Cicho tam siedź Jan.- mruknęła jedynie i ponownie ulokowała wzrok w twojej osobie.

-Jak oficjalnie.- zaśmiali się jednocześnie bracia. 



***

Strugi wody przemieszczały się po twoim nagim torsie, gdy stojąc przed lustrem próbowałeś ujarzmić ciemne włosy, które nie zbyt chciały dzisiaj z tobą współpracować. Zimny prysznic z rana był wyśmienitym pomysłem, aby pobudzić ciało do działania. Po kilkunastu minutach spędzonych w łazience na palcach wymknąłeś się do kuchni, aby nie obudzić reszty domowników, którzy rozkoszowali się urokami weekendu. Rozczulił cię widok blondynki, która skulona spoczywała na sofie w salonie pogrążona we śnie. Pod jej dłonią znajdował się telefon, który musiał się jej wyślizgnąć w chwili zaśnięcia podczas oglądania zapewne jakieś taniej komedii romantycznej. Sięgnąłeś po koc poskładany w kostkę na końcu kanapy i okryłeś ją nim starannie, lecz delikatnie, aby jej nie obudzić. Jej twarz spowita była promieniami słońca przedzierającymi się przez drzwi tarasu, a jasne kosmyki rozsypane były na oparciu kanapy. Przyglądałeś się jej przez dłuższą chwilę i nie zauważyłeś kiedy kąciki twoich ust drgnęły ku wyżynom. 

-Jednak nie jesteś takim skurwysynem jak myślałam.- mruknęła sennym głosem Amerykanka.

-Ale milutko.-skwitowałeś, posyłając jej lekki uśmiech.- A teraz panią żegnam.- musnąłeś przelotnie ustami jej policzek. 

Jej oczy momentalnie się wytrzeszczyły, ale nie odezwała się. Ich wyraz sam za siebie wypowiadał pytanie " co to miało być? " w twoją stronę. Okręciłeś kluczyki do samochodu na palcu i przymknąłeś za sobą drzwi wejściowe. Po chwili to samo uczyniłeś z tymi od strony kierowcy i przekręciłeś kluczyki w statyce, obierając za cel dotarcie do ośrodka sportowego. Przez większą część twojej drogi towarzyszyły ci myśli na temat zaspanej dziewczyny w twoim rodzinnym. Nie rozumiałeś tego, ale jakiś cudem potrafiła cię zmiękczyć, obudzić w tobie odrobinę troski. Byłeś człowiekiem, dla którego bliscy byli cholernie ważni, ale reszta ludzi cię zbytnio nie obchodziła, a ona stała się wyjątkiem. Coś w tobie pękło, kiedy zasypiała obok ciebie podczas burzowej nocy. Chciałeś, aby przestała się bać, aby się odprężyła, choć działała ci na nerwy swoją cukierkowością. Nie pojmowałeś tego. Później ta sytuacja z klubem, kiedy wypiła za dużo. Ochrzaniłeś ją, choć cię nie obchodziła. Z jakiegoś dziwnego powodu  nie podobało ci się to, że doprowadziła się do takiego stanu. Pokręciłeś głową, odpuszczając sobie analizę swojego zachowania. Uśmiechnąłeś się znacznie, gdy twoim oczom ukazał się znajomy budynek. Zatrzasnąłeś za sobą drzwi i omiatając wzrokiem otoczenie, powędrowałeś do wejścia. 

-Gdzie znajdę Kubę Kochanowskiego?- wypowiedziałeś w stronę recepcjonistki. 

-207.- odparła, posyłając ci ciepły uśmiech.

Odwdzięczyłeś się tym samym i zagłębiłeś się w długim korytarzu, sunąć wzrokiem po dębowych drzwiach z wygrawerowanymi numerami. Po drodze napotkałeś Hubera, którym swoim uściskiem odebrał ci prawie możliwość oddychania i w jego towarzystwie kroczyłeś do azylu Kochana. Bez pukania wparowałeś do odpowiedniego pokoju i zaśmiałeś się widząc jego powiększający się z każdą chwilą uśmiech.

-Kogo moje oczy widzą! Tomuś!-wrzasnął środkowy i zamknął cię w solidnym uścisku.

-Witaj Suchy!- odpowiedziałeś równie entuzjastycznie.

Później opadłeś na miękki materac łóżka, które należało do nieobecnego w lokum blondyna Kłosa i wysłuchiwałeś opowieści przyjaciela na temat przygód z tegorocznego zgrupowania, z którego wykluczyła cię kontuzja. Poderwałeś się z miejsca i na prośbę Kochanowskiego kroczyłeś z nim wokół budynku, aby następnie zboczyć na leśną ścieżkę. Młodszy środkowy opuścił was chwilę temu, a Jakub wyraźnie ucieszył się z tego faktu.

-Jak z młodą?- padło pytanie z jego ust.

-Przespaliśmy się.- wzruszyłeś ramionami, jakby to nic dla ciebie nie znaczyło.

-Pierdolisz?!- kapitan reprezentacji juniorów momentalnie zastygł w miejscu.- Ja jebie, Fornal! 

-Pierdoliłem.- poprawiłeś go, zanosząc się śmiechem.- Nie patrz tak na mnie. Byłą po imprezie, wstawiona i powiedziała, że mnie kocha, a ja wykorzystałem okazje.

-No kretyn! No, ale prędzej czy później w końcu dojdziesz do tego, że coś do niej czujesz.- poklepał cie po ramieniu, posyłając lekki uśmiech. 

-Czuć nie, ale jest jedna rzecz, której nie rozumiem.

Przewróciłeś jedynie oczami, gdy środkowy momentalnie podsunął ci pod nos myśl, że to pierwszy objaw naradzającego do blondynki uczucia. Przecież nie można się o kogoś bezpodstawnie troszczyć według niego. Tylko tobie względem Amerykanki to zdarzało się bardzo rzadko, ale zarazem w ostatnim czasie coraz częściej. Coraz więcej widziałeś też w niej uroczych rzeczy, lecz czy Kochanowski naprawdę mógł mieć racje?

~* ~

Dzień dobry!
Pierwszy rozdział napisany ze świeżutkiej klawiatury nowego laptopa, także teraz pisanie będzie dla mnie jeszcze większą przyjemnością niż dotychczas :3 Tomek coś się miota, a Rachel buntuje. Jak to się zakończy? Dobrze czy źle? Zobaczymy! ^^ Całuję i do zobaczenia w kolejny weekend ;*

niedziela, 5 lipca 2020

Dwunasty

Obserwowałeś jak biodra blondynki kołyszą się do rytmu wydobywającej się z białych słuchawek piosenki i mimowolnie wzniosłeś kąciki ust ku wyżynom. Jej nieświadomie kuszące ruchy sprawiały, że twoja głowa odtwarzała wspomnienie upojnej nocy jaką z nią spędziłeś. Oczami wyobraźni znowu przywoływałeś obraz jej drobnego, nagiego ciała dociskanego przez twoje do materaca łóżka. Z przymkniętymi powiekami i subtelnym uśmiechem sprawiała wrażenie odprężonej. Zupełnie tak jakbyś dwie doby temu jej nie wykorzystał. Zastanawiało cię czy zgrywała taką obojętną czy może to jednak Janek z Ewą wyolbrzymili całą tą sytuację? Blondynka zadarła na ciebie spojrzenie stalowych tęczówek i była o krok od nadcięcia sobie nożem opuszka palca. Uśmiechnąłeś się pod nosem, wiedząc jak na nią działasz, bo cholernie cię to satysfakcjonowało. Podszedłeś do jej pleców, nachylając twarz nad jej ucho.

- To zajebiste uczucie wiedzieć, że tak na ciebie działam.- wypowiedziałeś niskim, zmysłowym głosem wprost do jej ucha.

-Niby jak?- próbowała zgrywać niepodatną na twoje uroki, bliskość, ale poczułeś jak zadrżała.

-Prawie ujebałaś sobie palca nożem, patrząc na mnie, mała.- mruknąłeś z cwanym uśmiechem, muskając opuszkiem palca skórę jej dłoni.

-Jesteśmy!- obwieścił znajomy kobiecy głos.

Momentalnie odskoczyłeś od licealistki, łapiąc z nią jeszcze przelotni kontakt wzrokowy i wyszedłeś na przeciw powracającym z wyjazdu rodzicom. Rodzicielka przytuliła cię mocno, a ojciec powitał lekkim uśmiechem, wręczając w twoją dłoń butelkę z ciemnego szkła. Uniosłeś pytająco brwi, a były siatkarz objął nauczycielkę ramieniem jakby zamiar miał coś ogłosić.

-Spodziewamy się Twojej siostry.- oznajmił mężczyzna, spoglądając z miłością na matkę.

-Ja pierdole! Wyście powariowali na stare lata?! Dziecka wam się zachciało?! -wytrzeszczyłeś oczy, nie wierząc  w słowa byłego sportowca.

-Gdybyś tylko widział swoją minę Tomuś! -parsknęła śmiechem blondynka, przybijając piątkę ze swoim małżonkiem.

-Czyli to była wkrętka?! -wrzasnąłeś, uderzając się z otwartej dłoni w czoło.- Ja was kiedyś...

-Oj już spokojnie synuś.- pogładziła cię po policzku wuefistka.- Tylko nie mów Jankowi. Jego reakcja pewnie będzie tak samo epicka jak twoja.

Pokręciłeś z niedowierzaniem głową i zerknąłeś w kierunku kuchni. Starszy mężczyzna wspierając się biodrami o blat zapewne tłumaczył Amerykance to co przed chwilą miało miejsce. Ta potakiwała mu głową i przez moment zerknęła w twoim kierunku. Rozbawienie całą tą sytuacją zdobiące jej niewinną twarz momentalnie się rozprysnęło, a w jej oczach dało się dostrzec chłód, który uderzał w ciało człowieka tuż po otwarciu drzwi podczas styczniowego poranka. Prychnąłeś pod nosem, bo dobrze wiedziałeś, że jej serce pełne było żaru w stosunku do ciebie, lecz ona próbowała udawać, że darzy cię jedynie oziębłością. 

***

Zsunąłeś na czubek nosa przeciwsłoneczne okulary i opadłeś leniwie na plecy, wyciągając nogi przed siebie. O uszy obijał ci się dźwięczny śmiech Janka, który to z ciepłem rozlewającym się po jego błękitnych tęczówkach przyglądał się brunetce kroczącej obok swojej towarzyszki. Niezmiernie cieszył cię w tym momencie fakt posiadania okularów, bowiem bez wszelkiego skrępowania mogłeś podziwiać wdzięki Amerykanki, której propozycje zabrania rzucił twój brat. Twoja rodzicielka ochoczo przystała na tą sugestię, argumentując, że dziewczyna i tak nie ma jak spędzać czasu w domu, więc musiałeś przełknąć jej obecność tutaj, choć takowa nie była taka zła.  Jej opalone nogi idealnie uwydatnione były przez materiał zwiewnej, białej sukienki sięgającej jej do połowy ud,  a długie włosy zarzucone na lewy bok rozwiewał letni wiatr, łaskocząc także co jakiś czas twoją skórę. Była naprawdę piękna i z każdym dniem dostrzegałeś to coraz bardziej.  Trwała na pograniczu polskiej pełnoletności a nastolatki, a jej uroda już onieśmielała facetów. Widziałeś to, gdy nieraz zmuszony byłeś przemierzać z nią krakowskie ulice. Mimowolnie kąciki twoich ust zawędrowały ku górze, gdy Ewa wplotła w jej jasny kosmyk biały kwiat, zanosząc się śmiechem. 

-Kiedy w końcu przejrzysz na oczy, Tomuś? Co? -zagaił do ciebie blondyn, wspierając czubek brody o kolano i patrząc na ciebie wnikliwie. 

- Nie wiem o czym mówisz.- wzruszyłeś ramionami i przekręciłeś się na bok, opierając głowę na dłoni. 

-O niej.- skinął głową w kierunku licealistki. 

-Jest śliczna. Fajnie mi się ją pukało, ale to nic więcej.- wypowiedziałeś, posyłając mu cwany uśmiech.- Może tobie też potrzebny taki skok w bok, aby poczuć, że żyjesz?

-Zwariowałeś czy jak?!- oburzył się starszy z rodu.- Nie rań moich uszu takim doborem słów to raz. Dwa nie potrzebuje urozmaiceń. Przynajmniej nie takich. - prychnął, spoglądając na ciebie z odrazą.

Wasza rozmowa zboczyła na miłosne tory, a ty coraz bardziej zanosiłeś się śmiechem, wysłuchując zadurzonego w Łukasik siatkarza. W cholerę było widać jak bardzo ją kocha, że jest dla niego całym światem. Po mimo, że go wyśmiewałeś to gdzieś w głębi jednak zgodziłeś się z jego wcześniejszym pytaniem, a mianowicie czy nie chciałbyś się zakochać. Łaknąłeś tego, ale nie było ci do tego śpieszno, Tomaszu. A może to już się wydarzyło lub działo, a ty nie miałeś o tym pojęcia? Upiłeś niewielki łyk wina zakupionego przez twoją szwagierkę i stuknąłeś o kieliszek brata, wznosząc toast za zbliżający się ich ślub. Po opróżnieniu dwóch butelek alkoholu, za którego zażywanie pozwolenie otrzymała także Rachel  poderwałeś się z podłoża i przemierzałeś morze zielonej, bujnej trawy, nie zważając na ociągającą się za tobą parę. Oplotłeś nadgarstek blondynki smukłymi palcami, zaciskając je dosadnie i popchnąłeś ją na pień drzewa. Wyjrzałeś ostrożnie czy Ewa z Janem cię nie dostrzegają i wpiłeś się bez opamiętania w wargi Amerykanki po mimo jej początkowego protestu. Z każdym twoim naparciem ustępowała coraz bardziej. Aż w końcu opuściła jeden z koszyków i wplotła dłoń w twoje włosy, oddając pieszczotę jaką był ten zmysłowy pocałunek. 

-Jesteś pijany.- mruknęła, odpychając cię od siebie po dłuższej chwili.

-I myślisz, że na trzeźwo mnie tak nie kręcisz?- uniosłeś brew, zanosząc się chichotem.- Zapewniam cię, że kręcisz w cholerę. 


~*~

Hello! ^^
Ten rozdział trochę taki nijaki, ale powiedzcie, że show skradła Dorotka i Marek, bo starałam się by tak się stało haha  :D Tomek chyba coraz bardziej leci na Rachel, a ta nie umie się mu uprzeć, ale co się dziwić :D Całuję i do zobaczenia za tydzień ;*

piątek, 26 czerwca 2020

Jedenasty

Na palcach opuściłeś własne lokum, chcąc pozbyć się dowodów po tym co w rodzinnym domu Fornalów miało miejsce podczas minionej nocy. Wciąż odczuwałeś na plecach jej głębokie zadrapania, ale uśmiechałeś się pod nosem, zdając sobie sprawę, że była tego warta. Zaspokoiła twój głód bliskości, co wprawiło cię w wyśmienity nastrój o poranku. Zebrałeś jej ubrania porozrzucane po twoim pokoju i wemknąłeś się jej do czterech ścian, układając je na łóżku podczas, gdy brała prysznic.  Następnie przysiadłeś przy kuchennym stole i z parującym kubkiem Latte, analizowałeś wydarzenia minionej doby. Zdążyłeś zaleś Amerykance za skórę, spotkać się z Kochanowskim, wyśmiewając jego teorię, a później przekonać się o jej słuszności kilka godzin później. Postanowiłeś skorzystać z okazji, która wydawała ci się prawie idealna i chwilę później wylądowałeś wraz z nią w twoim pokoju, nie zważając na zakłócanie ciszy nocnej sąsiadów. Choć miałeś nadzieję, że mury twojego rodzinnego domu wyhamowały oznaki waszej rozkoszy i zadowolenia. Musiałeś jednak przyznać, że ciało blondynki było stworzone do ubóstwiania i jednym z lepszych jakie widziałeś. Twoje rozmyślenia przerwał trzask drzwi, a chwilę później twoje siwo-błękitne tęczówki lustrowały wzrokiem  wysoką sylwetkę blondyna w towarzystwie brunetki. Posłałeś parze narzeczonych promienny uśmiech i zaproponowałeś kawę.    

-Tomi, czemu mam wrażenie, że twój dobry nastrój to zasługa czegoś więcej niż wyspania?- uniósł pytająco brew Janek, opadając na miejsce obok ciebie. 

-Nie wiem, ale wyspać to ja się na pewno nie wyspałem.-mruknąłeś, przechylając kubek z pozostałością napoju.

Poderwałeś się z miejsca i wsypałeś do dwóch porcelanowych naczyń ciemny proszek, zalewając go po chwili wrzącym strumieniem wody. Postawiłeś kubki z parującą cieczą przed bratem oraz przyszłą szwagierką i ponownie zająłeś swoje miejsce. Jankowi jednak na podniesienie ciśnienia nie była potrzebna kawa.

-Czekaj, czekaj...- starszy Fornal rozpoczął proces analizy.- Tylko mi nie mów, że... Gdzie jest Rachel?!-wrzasnął, podrywając się nagle z siedzenia.

-Nie wiem po jakiego chuja się tak drzesz bracie.- wywróciłeś podirytowany oczami.- Zapewne pod prysznicem.

-Kurwa mać! Tomek, ty ją przeleciałeś! -przystanął naprzeciw ciebie, układając dłonie na blacie stołu.

-No i?- prychnąłeś pod nosem, spoglądając mu prosto w oczy.

Ewa na twoje słowa niemal zakrztusiła się popijanym właśnie sokiem pomarańczowym. Zerknąłeś na nią przelotnie, ale dla swojego dobra mogłeś tego nie czynić. Brunetka zmroziła cię pełnym mordu wzrokiem i pokręciła z niedowierzaniem głową, spoglądając na swojego partnera.  Przyjmujący natomiast zacisnął dłonie w pięści i napiął wszelkie mięśnie w swoim ciele. Przez moment byłeś niemal pewny, że cię uderzy. Kto wie może na to zasłużyłeś? Jednak po chwili wykonał kilka głębszych wdechów, a Łukasik masująca mu przedramienia, szepcząc, że nie warto pomogła w rozluźnieniu sytuacji. 

-Coś ty najlepszego kurwa zrobił?! To jeszcze dziecko! Tomek do cholery co się z tobą dzieje dzieciaku?!- wydzierał się blondyn.

Minąłeś go bez słowa, udając się na piętro. W korytarzu napotkałeś blondynkę, której spojrzenie skrzyżowało się z twoim. Ona wiedziała. Widziałeś to w jej oczach. Była świadoma tego, że ją wykorzystałeś, Tomku. Do własnych celów. Miała rację. Byłeś dupkiem, ale tak było ci lepiej. Jej oczy nagle pociemniały, z łagodnych zmieniły się w przepełnione zawiścią, jak wtedy, kiedy wyśmiałeś jej uczucia w jej lokum.  Zakończyłeś tą bezsłowną wymianę i zameldowałeś się w swoim pokoju, słysząc jeszcze przed zamknięciem drzwi kroki na schodach. 

***

Kątem oka obserwowałaś jak wymyka się z własnego pokoju, pozostawiając cię osamotnioną w jego wielkim łóżku, ale nie interweniowałaś. Nie zatrzymywałaś go. Przyłożyłaś jedynie policzek do miękkiego materiału poduszki i szczelniej otuliłaś się kołdrą wokół piersi, zdając sobie sprawę, że Tomasz Fornal cię wykorzystał. Ciebie bezbronną nastolatkę, która żywiła gorące uczucia względem niego. Tępym wzrokiem wpatrywałaś się w bliżej nieokreślony punkt przed sobą, czując się obdarta z własnej godności. Może byś tego tak nie przeżywała, gdyby nie fakt, że był tym pierwszym. Debiutantem, przed którym odważyłaś się obnażyć i pokazać tak jak żadnemu innemu. Westchnęłaś, zaciągając się zapachem jego perfum, którym przesiąkniętym była jego pościel i powoli się z niej wydostałaś, udając  w kierunku łazienki. Po drodze zahaczyłaś o własny pokój, zgarniając świeże ubrania. Wkraczając pod strumień chłodnej wody marzyłaś o tym, aby zapomnieć o jego wypalającym twoje ciało dotyku, zmazać z siebie ślad jego aksamitnych warg oraz pozbyć z głowy widoku jego rozżarzonych  siwo-błękitnych tęczówek, ale z drugiej strony tak cholernie chciałaś o tym pamiętać. Wsparłaś czoło o lodowate płytki zdobiące ścianę i przymknęłaś powieki, próbując ostudzić rozgrzany od nadmiaru myśli umysł. 

-On nie jest ciebie wart, Rachel.- szeptałaś do samej siebie.- Weź się w garść.- zacisnęłaś dłonie w pięści i zatrzymałaś natrysk, opuszczając kabinę prysznicową. 

Odświeżona poczułaś się odrobinę lepiej, ale to zetknięcie z pryzmującym chwilę później na korytarzu kosztowało cie cholernie wiele zachodu. Trzymałaś jednak emocje  na wodzy i nie rzuciłaś się na jego tors, okładając go pięściami. Nie chciałaś mu dać tej satysfakcji którą tak uwielbiał u ciebie zauważać.  Podziękowałaś Bogowi na górze, że brunet minął cię bez słowa i zamknęłaś się we własnym pokoju. A raczej miałaś taki zamiar, bowiem nagle zostałaś zamknięta w silnym uścisku brunetki, która jakiś czas temu przedstawiła ci się jako dziewczyna Janka. 

-Maleńka, tak mi przykro.- pogłaskała twoje plecy, przyciągając cię do siebie. 

-Ty wiesz, prawda?- wypowiedziałaś słabo, a ona jedynie skinęła głową. 

-Przyznał się mi i Jankowi.-odparła. - Tomek po mimo swojego wieku to taki cholerny dzieciak, który czasami nie zdaje sobie sprawy co takiego wyprawia i jak rani tym innych ludzi. 

-Zdążyłam zauważyć.- mruknęłaś pod nosem.- Odebrał mi dziewictwo.- powiedziałaś niemalże niesłyszalnie.

-Moja biedna.- ponownie zamknęła cię w silnym uścisku.- Mam coś co poprawi ci humor.- wyłowiła zza pleców butelkę wina.- Ani słowa o tym moim przyszłym teściom, jasne? - zaśmiała się. 

Skinęłaś jedynie głową i po mimo wstrętu jaki miałaś po minionej nocy do alkoholu zgodziłaś się, bo wszystko było lepsze od tego co wyrządził ci młodszy Fornal.



~*~

Tomuś nie byłby sobą, gdyby czegoś nie schrzanił, więc mamy klasykę :D Janek chyba się zawiódł na bracie, a Rachel zdała sobie sprawę, że Tomek to naprawdę nieodpowiedni facet do miłości :P Ciekawe jak państwo Fornal zniosą sytuację w rodzinnym domu ^^ Całuję i do zobaczenia w tyg lub w weekend ;*

poniedziałek, 22 czerwca 2020

Dziesiąty

Zmarszczyłeś brwi, gdy do twoich uszu dotarł trzask drzwi. Osobnik, który go wykonał miał szczęście, że w domu nie przebywali twoi rodzice. Przewróciłeś się na prawy bok, przykładając policzek do miękkiego materiału poduszki. Westchnąłeś podirytowany bezsennością, która nie pozwalała ci zmrużyć oka choćby na chwilę.  Zerknąłeś przelotnym wzorkiem na ekran telefonu i zakląłeś pod nosem, spostrzegając, że jest druga w nocy. Zrezygnowany odrzuciłeś na bok kołdrę i poderwałeś się z materaca, zamierzając udać się do kuchni. Będąc na półmetku schodów ujrzałeś sylwetkę dziewczyny w salonie w towarzystwie twojego brata, który musnął jej policzek wargami i wypowiedział:

-Mykam do Ewki. Trzymaj się, mała.

Odchrząknąłeś, wznosząc pytająco brwi, czym momentalnie przywołałeś na sobie wzrok owej dwójki. Janek odskoczył od blondynki, sięgając po breloczek z kluczykami do swojego samochodu i pożegnał cię gestem dłoni, a Rachel jakby zawstydzona sytuacją, na której ją przyłapałeś z bratem spuściła wzrok. Jednak coś w jej zachowaniu było odmiennego. Miałeś gigantyczną potrzebę dowiedzenia się co takiego to było. Dlatego też podreptałeś do niej, odrzucając ugaszenie pragnienia na bok, i chwyciłeś jej podbródek za pomocą dwóch, smukłych palców, wznosząc go za pomocą nich. Jej stalowe tęczówki sprawiały wrażenie niewyraźnych i pozbawionych tych ogników, które dominowały w nich na co dzień. Jej oliwkowa cera także straciła swój  koloryt i nagle Tomaszu zdałeś sobie sprawę co się wydarzyło.

-Jesteś pijana.- stwierdziłeś, wypuszczając z uścisku jej brodę. 

-Mam ci zaklaskać czy za wiwatować za to odkrycie?- prychnęła, splatając ramiona na klatce piersiowej. - Po za tym już w większej części wytrzeźwiałam.

-Kto cię wpuścił do klubu? Przecież jesteś nieletnia! - oburzyłeś się. - Ja pierdole! Upilnować cie ciężej niż dziecko!

-Ale czemu się tym tak przejmujesz? Boisz się, że dostaniesz opierdziel od rodziców? Przecież nic dla ciebie nie znaczę. Jestem tylko śmieciem w tym domu, którym uwielbiasz rzucać do kontenera, atakując na co dzień. - wzruszyła ramionami, śmiejąc się ironicznie.- Tomeczku, idź spać. 

-Co się z tobą dzieje?- zamrugałeś kilkukrotnie, analizując jej słowotok.

-Nic takiego. Tylko miłość do ciebie przysłania mi wszystko, ale jebać miłość.- ponownie wstrząsnęła ramionami, odgrywając rolę obojętnej. -A teraz dobranoc. 

Szybkim krokiem minęła twoją sylwetkę, ale ty po tych słowach nie mogłeś pozwolić jej odejść. Nie mogła po nich tak po prostu położyć się spać. Nie po tym jaki mętlik sprowadziła na ciebie i po niedosycie jaki ci zostawiła. Oplotłeś smukłymi palcami jej nadgarstek i zacisnąłeś je wokół niego, przyciągając ją do siebie jednym solidnym ruchem. Wasze twarze dzieliły milimetry. Czułeś jej ciepły oddech skażony wonią alkoholu na swoich policzkach, a w jej oczach widziałeś strach i zagubienie. 

-Nie rozumiem.-szepnąłeś lekko zdezorientowany jej wcześniejszym wyznaniem.

-Kocham cię, Fornal.-wypuściła powietrze ze świstem. 

Jej klatka piersiowa nagle zaczęła się szybciej unosić i opadać, a ty po tym bodźcu wiedziałeś, że to nie są żarty. Ona mówiła poważnie. Jej paraliż, nerwy to nie była gra aktorska. To ty byłeś tym starszym facetem, w którym się zakochała. To ty byłeś tym zapatrzonym w siebie dupkiem, a mimo to ona potrafiła coś w tobie ujrzeć, dostrzec promyk słońca i kurczowo się go trzymać. Przetarłeś twarz dłońmi i westchnąłeś głośno, patrząc na nią oniemiały. Naprawdę się tego nie spodziewałeś, Tomku. Nie po tym jak ją traktowałeś, jak obchodziłeś się z jej osobą. Mogłeś wcześniej rozważyć słowa Jakuba. Może to pora, w której toczyliście dość ważną rozmowę z Amerykanką, może szok, może jeszcze coś innego zaważyło na tym, że zbliżyłeś znacznie swoją twarz do niej i wpiłeś się zachłannie w jej malinowe wargi, pociągając za jej jasne pasma, w które wplotłeś szybko palce, aby przylgnęła do ciebie jeszcze bardziej. Twój język pałaszował jej jamę ustną, nie napotykając sprzeciwu na swojej drodze, a usta spijały z jej warg posmak różnorakich drinków, pobudzając twoje zmysły jeszcze bardziej. Włożyłeś dłonie pod jej skórzaną, czarną spódnice i ująłeś w nie jej zgrabne pośladki, uciskając mocno. Z jej gardła wydobył się rozległy jęk, na co uśmiechnąłeś się pod nosem i podniosłeś ją, pozwalając się opleść nogami w pasie. Jej ręce wylądowały natomiast na twoim torsie, sunąc w dół, aby sięgnąć skrawka materiału i zadrzeć go ku górze. Po chwili zdobił już podłogę w salonie, a jej chłodne opuszki palców muskały delikatnie  skórę twojej klatki piersiowej. Nim się zorientowałeś a spoczywała pod twoim ciałem i pomagała ci się pozbyć spodni. Ty natomiast zsunąłeś z jej bioder spódnice i pocałunkami obsypywałeś jej nagie ciało, które pokryte jedynie było koronkową, czarną bielizną.  Jego drżenie czy gęsia skórka, która je pokrywała wprawiała cię w zachwyt i nadawała apetytu na zdecydowanie wiecej. Wygięła się w łuk kiedy twoje usta zawędrowały w to najczulsze miejsce i jęknęła, gdy czubkiem nosa przejechałeś po linii jej kobiecości. Zadarłeś na nią swój wzrok i zarejestrowałeś, że w jej oczach  ponownie migotały iskierki, a także kryło się w nich gigantyczne pożądanie, a wręcz dzikość. Nic więcej nie było ci potrzebne do zachęcenia, a właściwie teraz już nic nie było w stanie cię zatrzymać, Tomaszu. Rozpiąłeś haftkę od jej biustonosza i  drażniłeś koniuszkiem języka jej wrażliwy obszar na piersiach, aby po chwili pieścić je całe. Jednym zdecydowanym ruchem zębami zdarłeś z niej  skrawek bielizny. Blondynka idealnie odczytała twoje zamiary i wysunęła biodra ku górze. Łącząc wasze wargi ze sobą ponownie zanurzyłeś się w jej drobnym, jakże subtelnym, ale pięknym ciele i obserwowałeś kątem oka jak zaciska dłonie na materiale prześcieradła, miętoląc je solidnie. Jej ciało nagle uformowało się w napiętą strunę, a ty chciałeś grac na nim melodię najdłużej jak się tylko da. Strugi potu opadały z twojego czoła oraz pozostałych partii ciała na jej gładką skórę, łącząc się w  jeden zapach. Wasz zapach. Podobnie jak wasze rozżarzone ciała.  Gorące pocałunki momentami nie były w stanie jej uciszyć, a jej jęk oraz wykrzykiwanie twojego imiona wypełniły osnutą mrokiem powierzchnie twojego pokoju, będąc zarazem najpiękniejszą melodią dla twoich uszu. Niesamowicie satysfakcjonowało cie sprawianie jej przyjemności i błogości, a jej długie paznokcie, które urozmaicały twoje umięśnione plecy w rozległe szramy ci to gwarantowały. 



~*~
Bum!
Ktoś się spodziewał, że wyznanie Rachel tak szybko ujrzy światło dzienne, a właściwie nocne ? :P  A tego co było później to chyba oni sami się nie spodziewali haha :D Napisałam szybko kolejny to Wam dodaje, ale kolejna część na pewno nie wcześniej niż weekend, ale już czeka na dopieszczenie i dodanie ^^ Mam jakiś napływ weny na tą historię także korzystam :3 Całuję i do zobaczenia ;*

piątek, 19 czerwca 2020

Dziewiąty

Wzniosłeś nikle kąciki ust, gdy twój wzrok padł na kształtne pośladki brunetki, która przechadzała się obok waszego stolika. Jakub pokręcił z niedowierzaniem głową nad twoją postawą i sięgnął po telefon, aby wystukać na jego ekranie wiadomość zaadresowaną do swojej dziewczyny, która dobijała się do niego od początku waszego spotkania, nie dając mu ani chwili oddechu. Zachowywała się zupełnie tak jakby była zazdrosna o przyjaciela swojego chłopaka, czyli ciebie, Tomku. Co przecież było niedorzeczne. 

-Zupełnie jak Huber.- skwitował twoje oglądanie się za kobietami Kochanowski.- Brałeś u niego praktyki? 

-Daruj sobie, Kochanczak.- mruknąłeś.- Ja przynajmniej nie czepiłem się jednego imienia u dziewczyn.- zaśmiałeś się, spostrzegając jego morderczy wzrok. 

Wzruszyłeś jedynie ramionami  i  przechyliłeś kufel ze złocistą, schłodzoną cieczą. Zewnętrzną częścią dłoni otarłeś piankę jaka powstała na skutek upicia łyku alkoholu tuż nad płatem twojej górnej wargi  i posłałeś mu nikły uśmiech, pałaszując wzrokiem kolejną przedstawicielkę płci pięknej. Środkowy jedynie zadarł brwi ku górze jakby chciał powiedzieć " serio, Fornal?" bezgłośnie, bez użycia ust i pokręcił z niedowierzaniem głową po raz kolejny dzisiejszego wieczora. Zaśmiałeś się pod nosem i w tym momencie poczułeś jak bardzo brakowało ci takiej beztroskiej, luźnej atmosfery podczas waszych spotkań. Wreszcie obydwoje siebie złapaliście i musiało dojść aż do twojej kontuzji, aby ten poważny, ale przy to tobie nie aż tak bardzo blondyn  zaszczycił cie odrobiną swojego cennego czasu oraz obecnością swojej skromnej osoby. Brakowało ci spotkań w gronie spalskiej ekipy. Westchnąłeś głośno, wędrując wspomnieniami do momentu, kiedy Huber notorycznie podnosił dłoń ku górze, przywołując do waszego licznie zapełnionego niegdyś stołu raz po raz ładną, młodą kelnerkę w pabie,które akurat sobie upodobaliście. W twojej głowie też momentalnie odtworzył się obraz rechoczącego Masłowskiego, który obejmował ramieniem zmieszanego jego słowami Kozuba oraz Ziobrowskiego, który wymachiwał do ciebie brwiami, szepcząc pod nosem, że dziewczyna za twoimi plecami ma zgrabny tyłek. Mogłeś tak wymieniać w nieskończoność, bo każdy z nich podczas tych zebrań przy piwie wieczorem miał coś niepowtarzalnego w sobie, co sprawiało, że wspólnie spędzony czas stawał się niezapomniany. 

-Ja przynajmniej nie spałem z Alą Grabką. A nie przepraszam z ty z nią byłeś.- odchrząknął, uśmiechając się triumfalnie. 

-Chuj ci do dupy, Kochanowski.- warknąłeś, pokazując mu środkowy palec prawej dłoni.

Od ścian lokalu obił się jego dźwięczny śmiech, a jego zielone oczy spoglądały na ciebie z rozbawieniem. Mimo, że atakowałeś go niejednokrotnie obelgami to on nadal cię uwielbiał, Tomaszu i za to ceniłeś go najbardziej, że akceptował cię takim jakim byłeś i jesteś. Po raz kolejny ukoiłeś wypalające cię pragnienie łykiem chmielowego trunku i ułożyłeś brodę na splecionych ze sobą dłoniach, wysuwając na celownik waszej rozmowy partnerki kapitana reprezentacji juniorów z przeszłości. Kochanowski odchylił się do tyłu na miękkiej, pikowanej kanapie i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, mierząc cię wzrokiem. Wiedziałeś, że trafiłeś w jego czuły punkt. Wam obydwu nie układało się za dobrze w miłości. No, ale Jakub nie byłby sobą gdyby nie odbił piłeczki. 

-Apropos dziewczyn... Jak tam twoja współlokatorka się miewa, Tomku?- wypowiedział spokojnym, opanowanym głosem.

- Słyszałem, że rozmawiała z kimś przez telefon i mówiła, że zakochała się w jakimś starszym od siebie faceciku i tyle.- wzruszyłeś ramionami. 

-I ty naprawdę nie wpadłeś na to, że to możesz być ty?!- parsknął  blondyn, uderzając się z otwartej dłoni w czoło.

-Coś pieprzyła, że to jakiś dupek zapatrzony w siebie.- mruknąłeś.

-Na bank chodzi o ciebie, Forni. Charakterystyka się zgadza. 

-Dzięki, Kubuś. Naprawdę! Serdeczne dzięki! 

Fuknąłeś na niego oburzony i tym razem to ty zaplotłeś ramiona na klatce piersiowej, wydymając przy tym dolną wargę. Pochodzący z Giżycka siatkarz roześmiał się głośno na twoją reakcje na jego słowa i dopił do końca trunek, podrywając się z miejsca. Ty także odstawiłeś na stół pusty kufel po piwie i rozciągnąłeś się leniwie, aby rozbudzić zastałe mięśnie i opuścić w końcu lokal, choć tak miło spędzało ci się w nim czas. Kochanowski zamknął cię niespodziewanie w solidnym uścisku i pogłaskał po policzku, szepcząc, abyś się już nie gniewał. Nie umiałeś pozostać niewzruszony na te gesty. Parsknąłeś niepohamowanym uśmiechem, odpychając go od siebie i ruszyłeś w kierunku wyjścia z baru. 

***

Przymknęłaś powieki i poddałaś się wolnej, stopniowo zwiększającej się melodii  jednej z piosenek Alana Walkera. Twoje ciało kołysało się pomiędzy tłumem ludzi, a umysł odprężał się po mimo panującego w klubie hałasu. Potrzebowałaś tego. Musiałaś się wyszumieć.  Znaleźć ujście dla negatywne energii jaka się w tobie nagromadziła po awanturze, choć to chyba zbyt duże słowo, z młodszym Fornalem.  Wciąż buzowała w tobie wściekłość na jego osobę. W tym momencie twoje uczucia do niego zostały przyćmione nienawiścią, jaka wystąpiła po jego wyszydzeniu cię. Naprawdę przywykłaś do jego zachowania, ale fakt, że wyśmiewał twoje uczucia powodował, że gdzieś wewnątrz było ci cholernie przykro i byłaś naprawdę rozżalona. Musiałaś opuścić swoje cztery ściany, aby nie zwariować. Nie zafiksować się za bardzo. Na szczęście z pomocą przyszła ci przyjaciółka która wyciągnęła cię z domu do jednego z krakowskich klubów. Nie zważałyście na to, że nie macie prawa tu być, bo wstęp jest dla pełnoletnich, a wam sporo brakowało. Znajomości twojej towarzyszki pomogły wam przedostać się do środka i miło spędzić wieczór. Lawirowałaś pomiędzy spoconymi ciałami spragnionymi zabawy ludzi, bujając biodrami na boki i uradowana spojrzałaś na licealistkę, która przywoływała cię gestem dłoni i poklepywała siedzenie obok, abyś się do niej dołączyła. Podsunęła ci szklankę wypełnioną błękitną cieczą i uderzyła o nią swoją, wznosząc toast za waszą dwójkę. Później nie zważałaś już na czas spędzony przy barze, który zamienił się z minut w godziny. Pochłaniałaś kolorowe ciecze w zawrotnym tempie i chichotałaś, tuląc się do kumpeli. Świat nieco wirował, ale starałaś się to lekceważyć. W uszach dudniał ci wasz śmiech połączony z donośnym brzmieniem muzyki. Nagle jednak twoim oczom już nie ukazywały się strumienie klubowych świateł oraz tłum podrygujących do muzyki ludzi. Rozciągał się przed nimi nocny krajobraz małopolskiego miasta, a w twoją bladą, lecz płonącą twarz uderzał chłodny strumień powietrza i dopiero wtedy zdałaś sobie sprawę, że nie odnotowałaś momentu w jakim znalazłaś się na dworze.  Zachwiałaś się na szpilkach i wylądowałaś w czyiś ramionach. Odchyliłaś głowę do tyłu i ujrzałaś przed sobą twarz blondyna, który spoglądał na ciebie zmartwiony.

-Oj mała, mała. Ładnie zabalowałaś.- dotarł do ciebie jego przyjemny dla uszu głos.

-Janek? Skąd ty tu?-wybełkotałaś, podrywając się na równe nogi. 

-Nie tak gwałtownie, bo to się źle skończy.-skarcił cię siatkarz.- Ciesz się, że to ja, a nie moja matka czy ojciec, bo to by się skończyło tragicznie.

Skinęłaś jedynie głową i chyba uczyniłaś to zbyt mocno, bowiem twój przełyk nagle zaatakowało nieprzyjemne uczucie, a chwilę później wspierałaś się o pobliski kosz i pozwalałaś opuścić swojemu organizmowi spożyty alkohol. Fornal przyglądał ci się z niemrawą miną, kręcąc głową i wzdychał nad twoją postawą. Zapewne się po tobie tego nie spodziewał. Ty po sobie również, ale jego brat czynił z tobą dziwne rzeczy. Chciałaś zapomnieć o jego dzisiejszym wtargnięciu do twojego pokoju i przeliczyłaś się. Po chwili obejmował cię lekko ramieniem i prowadził do samochodu, błagając cię o niezarzyganie tapicerki. Mimowolnie zaśmiałaś się na jego słowa i posłusznie zapięłaś pas na siedzeniu pasażera obok kierowcy. 

-Dlaczego to zrobiłaś?-przerwał moment długo panującej ciszy pomiędzy wami. 

Lecz ty nie słuchałaś. Wsparłaś głowę o chłodna tafle szkła i zasnęłaś. 

~*~
Hejka naklejka! ^^
Tym razem punktualnie się tutaj zjawiam i informuję, że naprawdę przyjemnie pisało mi się ten rozdział <3 Mam nadzieję, że nieco Was rozbawiłam rozmową chłopców, a też zaskoczyłam zachowaniem Rachel, która chyba zbyt mocno przeżywa zauroczenie Tomeczkiem :P Kolejne losy już za tydzień, także do zobaczenia ;*

sobota, 13 czerwca 2020

Ósmy


Wzniosłaś nikle kąciki ust, gdy zrzuciwszy torbę z ramienia pojawiłaś się w kuchni i zostałaś odesłana do stołu, aby skonsumować przygotowany wcześniej przez panią domu obiad. Kobieta znała już doskonale twoje przyzwyczajenia i wyręczyła cię w wypełnieniu wysokiej szklanki sokiem pomarańczowym. Posłałaś jej wdzięczny uśmiech i zabrałaś się za spożywanie posiłku, którym okazał się gorący rosół. Rozpływałaś się nad umiejętnościami kulinarnymi rodzicielki braci Fornal i niejednokrotnie darzyłaś ją komplementami. Tak też było i tym razem, co sprawiło, że na ustach nauczycielki zakwitł ciepły uśmiech. Przysiadła naprzeciw ciebie i popijając parującą ciecz z ulubionego kubka, której aromat otulał twoje nozdrza dzieliła się z tobą schematem przygotowania dania, aby twoja matka mogła posmakować polskiej kuchni. Wysłuchiwałaś jej z uwagą do czasu, aż o twoje uszy nie obił się charakterystyczny dźwięk przymykania drzwi balkonowych oraz odbijania piłki od podłoża. Wtem zwróciłaś głowę w kierunku jego źródła i spojrzałaś przez ramie przelotnie w kierunku bruneta, który wypuszczał Mikasę ze swoich smukłych palców. Błękitne, siwe tęczówki momentalnie uraczyły cię swoim przeszywającym, intensywnym spojrzeniem, ale nie było ono na tyle pogodne, abyś podtrzymywała swój wzrok na osobie siatkarza. Skierowałaś twarz w stronę blondynki i ponowiłaś konsumowanie bulionu. Ponownie zatopiłaś się wraz z nią w luźnej, ale przyjemnej rozmowie, dzieląc się z nią swoim dniem w szkole. Po kilkunastu minutach zdecydowałaś się opuścić pomieszczenie, do którego wtargnął Tomek, aby pochłonąć drugie danie obiadu, z którego ty zrezygnowałaś. Westchnęłaś głęboko, opadając na miękki materac.  Przymknęłaś powieki i jęknęłaś w poduszkę, wylewając z siebie swoje niezadowolenie. Od czasu przesiadywania z Jankiem na tarasie tydzień temu zauważyłaś, że zdecydowanie częściej twój wzrok powłóczył w kierunku bruneta. Starszy Fornal miał racje, a ty przekonywałaś się o tym przez kolejne siedem dni, które minęły od tej pamiętnej sytuacji, gdy zwrócił ci uwagę na zbyt wylewne zainteresowanie jego bratem. Tomek po mimo swojego paskudnego, twoim zdaniem, charakteru miał mimo wszystko urok osobisty, który z każdym spędzonym dniem w Krakowie oddziaływał na ciebie coraz solidniej. Lubiłaś ukradkiem obserwować jego otuloną promieniami słonecznymi twarz, gdy słońce przedzierało się przez taflę szkła w kuchni i padało na nią podczas jego porannego przeglądu social mediów. Najbardziej jednak w nim pociągał cię ten szczery, promienny uśmiech, który jedynie przewijał się przez jego usta w znikomej częstotliwości. Kolor jego tęczówek pochłaniał na długie minuty, a ty pragnęłaś w nich kiedyś dostrzec ciepło względem twojej osoby, a nie chłód, który przeszywał twoją skórę dreszczami podczas jego spojrzenia. 
-Cholera!- warknęłaś pod nosem, skrywając twarz w dłoniach.- Rachel, kretynko! Nie możesz!-karciłaś samą siebie na głos.
Westchnęłaś głośno z bezsilności wobec pułapki własnych uczuć i zrezygnowana sięgnęłaś po telefon.  Opuszkiem palca przesuwałaś zawartość listy kontaktów i ze spisu wybrałaś zdjęcie szatynki, pod którym kryła się zakładka z numerem twojej przyjaciółki, którą to nabyłaś podczas pobytu w Polsce. Musiałaś to z siebie wyrzucić. Potrzebowałaś, aby uszło z ciebie powietrze niczym z napompowanego do granic możliwości balonika. Dotknęłaś ekranu telefonu opuszkiem palca w obszarze zielonej słuchawki i wsłuchiwałaś się w sygnał połączenia, oczekując jego przerwania.
-Halo.- dobiegł do ciebie niepewny głos dziewczyny.

***
Przymknąłeś za sobą drzwi pokoju i szybkim krokiem ruszyłeś w kierunku schodu, bowiem nie mogłeś się doczekać spotkania z Kochanowskim. Blondyn nie potrafił wytrwać w ciszy i wyłamał się, choć to on ostatnim razem opuścił lokal, trzaskając drzwiami. Zawsze lubił rozwiązywać konflikty innych i sam także nie potrafił w nich długo wytrwać. Wolał żyć ze wszystkimi w zgodzie i pokoju, nie zwracając szczególnej uwagi na swoją osobę. Przemieszczając się korytarzem przystanąłeś, gdy do twoich uszu dotarł znajomy, amerykański akcent. Zmarszczyłeś brwi, wyłapując rozemocjonowany głos blondynki i zdecydowałeś się podsłuchać jej rozmowę. Przyłożyłeś ucho do powierzchni drzwi, za którymi krył się jej pokój i uważnie słuchałeś, odrzucając połączenie od kapitana juniorskiej reprezentacji.
-Lena, ale ja się zakochałam w starszym od siebie facecie! Rozumiesz to kurwa?! I to na dodatek cholernym dupku zapatrzonym w siebie! -wydzierała się nastolatka.
Odsunąłeś się od drzwi i pokręciłeś z niedowierzaniem głową nad sytuacją blondynki. Była gówniarą. Co ona mogła wiedzieć o uczuciach? Na dodatek jeżeli jakieś miała to źle je ulokowała tak jak ty niegdyś, ale w twoim przypadku było ciut inaczej. Ty byłeś dorosłym facetem i słuchałeś głosu serca, który po prostu naprowadził cię na złą kobietę. Nacisnąłeś na klamkę i wparowałeś do jej lokum, uśmiechając się kpiąco.
-Poczekaj, bo jakiś głąb wpakował mi się do pokoju.- zwróciła się do telefonu i spojrzała na ciebie ze złością.- Z łaski swojej wyjdź stąd Fornal.- mruknęła w twoim kierunku, patrząc na ciebie wyczekująco, aż spełnisz jej prośbę.
Ty miałeś jednak inne zamiary. Prychnąłeś pod nosem i zbliżyłeś się do jej łóżka, nachylając nad jej twarzą. Popatrzyłeś jej prosto w oczy i z cwanym uśmiechem na swojej twarzy rozpocząłeś mówienie:
-Gówniara zakochała się w starszym facecie. Żałosne! Ile ty masz lat? 14?!
-To nie twoja sprawa.- warknęła, odpychając cię od siebie. - Wyjdź stąd!
-Wyjdę, bo wolę rozmawiać z kimś na swoim poziomie.- prychnąłeś.
-Radzę nie podsłuchiwać następnym razem.- usłyszałeś tuż przed zamknięciem drzwi do jej pokoju.

~*~
Dzień dobry! ^^ Powracam już chyba na dobre, gdyż maturka już za mną a do wrześniowej mam jeszcze trochę czasu :D Przepraszam za zastój, ale jakoś tak brakowało mi motywacji by do tego siąść i dokończyć, aż nastało dzisiaj :P Zaraz chyba pójdę bazgrać kolejny odcinek. Tak miło się siedzi na dworze w cieniu z laptopem i dobrą muzyką, że chyba czas skorzystać póki przebywam chwilę w domowym azylu :D Całuję i do zobaczenia pewnie za tydzień jak nic mi nie stanie na drodze ;*

niedziela, 24 maja 2020

Siódmy

Po porannej wyprawie na konsultacje z lekarzem w wyśmienitym humorze przekroczyłeś próg domu, zsuwając ze stóp obuwie. Nawet Amerykanka nie mogła zrujnować twojego dobrego samopoczucia. Jak się okazało miałeś całkowitą racje, bowiem twoje siwo błękitne tęczówki napotkały na drodze swojego wzroku blondynkę z wielkimi białymi słuchawkami na uszach w kuchni. Wykonywała okrężne ruchy drewnianą łyżką, przyrządzając jajecznicę, której zapach wparł się do twoich nozdrzy i  sprawił, że i ciebie naszła chęć zasmakowania jej. Bujała wydostającymi z pod skrawku materiału białych spodenek kształtnymi pośladkami na boki, a ty wsparty o ścianę ramieniem obserwowałeś  ich drżącą skórę z każdym jej ruchem. Mimowolnie kąciki twoich ust wzniosły się na wyżyny, kiedy o twoje uszy obił się jej melodyjny głos, który wcielił się w naśladowanie wykonawcy jednego z twoich ulubionych utworów. Pokiwałeś z uznaniem głową nad jej gustem muzycznym i nie chciałeś się przed sobą przyznać, że widok nastolatki zatraconej w świecie muzycznym cię rozczulił. Jak nigdy dotąd sprawiała dla ciebie wrażenie beztroskiej, błogiej i uroczej. Poderwałeś się z miejsca i wkroczyłeś do pomieszczenia, w którym przebywała uczennica krakowskiego liceum. Wsparłeś się dłonią o jedną z szafek, przystając obok niej i pstryknąłeś jej palcami przed samym nosem. Przestraszona upuściła łyżkę oraz zsunęła słuchawki z uszu. 
-Boże! Fornal!- zapiszczała przerażona, przeciągając twoje nazwisko. 
Rozbawiony przyglądałeś się podtrzymującej drobną dłoń w okolicach serca blondynce, która mordowała cię wzrokiem za nagłe wtargnięcie do kuchni. Zirytowana ponownie nasunęła na uszy gadżet i starała się lekceważyć twoją obecność. Przewróciłeś jedynie oczami na jej postawę i strąciłeś produkt marki Sony z jej głowy. 
-Co?- warknęła podenerwowana, patrząc na ciebie wyczekująco. 
-Jestem specem odnośnie jajecznicy i radziłbym ci dodać boczek, paprykę i…- rozpocząłeś wyliczanie składników jakie dziewczyna powinna dodać do swojego posiłku, pocierając brodę palcami.
-A ja z chęcią dodałabym ci więcej intelektu.- odparła, posyłając ci przesłodzony uśmiech. 
-Jezu, ale o co ci chodzi laska?-westchnąłeś głośno.- Jestem miły, a ty na mnie warczysz. 
Uniosła pytająco brew na twoje słowa, zerkając na twoją twarz przelotnie oraz nakładając potrawę na talerz. Zajęła miejsce na jednym z krzeseł przy drewnianym stole i zabrała się za pochłanianie posiłku. Odsunąłeś mebel naprzeciw niej i opadłeś na niego, życząc jej smacznego. Fuknęła coś niezrozumiałego pod nosem, komentując fakt, że nie chcesz jej dać spokoju, ale przeszedłeś wobec tego obojętnie. Twój dobry nastrój naprawdę ją zaskakiwał, a ty miałeś niezły ubaw z jej zabawnych, niecodziennych min. Po chwili wdałeś się z nią w rozmowę odnośnie muzyki, chwaląc jej dobór utworu, który śpiewała wcześniej. Zachichotałeś pod nosem, gdy spuściła głowę zawstydzona faktem, że miałeś do czynienia z jej umiejętnościami wokalnymi i oblała się rumieńcem na policzkach. 
-Marek, choć no tutaj!- wykrzyknęła nauczycielka, która nagle zjawiła się w salonie.
-Co się dzieje, kochanie?- łagodny głos ojca otulił twoje uszy, natomiast oczy zaszczyciły go przelotnym spojrzeniem. 
-Oni.. Oni.. Normalnie rozmawiają! Czy ty to rozumiesz?!-wskazała palcem na ciebie oraz dziewczynę, rozchylając usta oniemiała waszym widokiem. 
-Mamo, nie rób z tego jakiegoś wielkiego halo. –skwitowałeś, darząc ją spojrzeniem pełnym pobłażania.
Kobieta skwitowała coś pod nosem i wparowała do kuchni, aby przyrządzić sobie popołudniową kawę. Posłałeś jej rozkoszny uśmiech, sugerując wykonanie obu napoi z tym, że dla siebie poprosiłeś o Latte Macchiato. Wuefistka skinęła głową i postawiła przed tobą wysoką szklankę, nachylając się nad twoim uchem:
-To w nagrodę za to, że z nią w końcu normalnie rozmawiasz.
Zmierzyłeś roześmianym wzrokiem jej twarz i pokręciłeś z niedowierzaniem głową, chichocząc pod nosem. Zatopiłeś wargi w mlecznej piance, aby po chwili delektować się karmelowym posmakiem. To była istna rozkosz dla twoich kubków smakowych. Zadowolony z parującym naczyniem powędrowałeś do swojego pokoju, aby wykonać telefon do pewnej osoby, z którą powinieneś się skontaktować już dawno temu. Z kieszeni czarnych spodenek wyciągnąłeś komórkę i wybrałeś z listy zdjęcie siatkarza. Wsłuchiwałeś się z niecierpliwością w sygnał oczekiwania na zaakceptowanie połączenia, popijając kofeinowy napój. 
-Halo?- usłyszałeś zachrypnięty głos blondyna. 
-Miałeś rację, Kuba.- niechętnie przyznałeś słuszność przyjacielowi, odkładając opróżnione naczynie na szafkę nocną.- Nie jest taka zła.- dodałeś, przeczesując włosy.
-Zmieniłeś zdanie po tym incydencie z burzą?-wypalił środkowy.
-Co?! Skąd o tym wiesz?! –podskoczyłeś delikatnie na łóżku w skutek zdziwienia w jakie wdał cię dawny kapitan juniorów.
-Ploteczki się szybko roznoszą.- zaśmiał się.- Żyjesz tyle lat w siatkarskim środowisku i nadal nie zdajesz sobie z tego sprawy?
-Nie, to nie wpłynęło na moje nastawienie do niej.- odpowiedziałeś na jego pytanie.- Raczej to, że dzisiaj udziela mi się dobry humor po wizycie u lekarza i słyszałem jak śpiewa In my mind, więc zagadałem o muzykę.- wytłumaczyłeś kumplowi.
-Słuchacie tych samych piosenek! To znak! – wrzasnął nagle Kochanowski.
-Nie? To przypadek?
-Janek sądzi inaczej.
-Johny! No tak wiedziałem! Od początku chciał mnie z nią zeswatać! 
***
Wsłuchując się w brzmienie słów wypowiedzianych przez starszego z braci Fornal dostrzegłaś poruszającego się za jego plecami najmłodszego z rodu zamieszkałego w Krakowie. Powtórzyłaś wymowę po blondynie, zanosząc się głośnym śmiechem na widok grymasu na jego twarzy, gdy niepoprawnie wypowiedziałaś końcówkę wyrazu. Byłaś mu niezmiernie wdzięczna za zaangażowanie jakie wkładał w nauczenia cię odrobiny zwrotów w języku polskim. Pokłady jego pozytywnej energii zaskakiwały cię z każdym dniem coraz bardziej, a wcale nie było bajkowo jeżeli chodziło o twoje przyswajanie nowego słownictwa. 
-Kocham cię. Powtórz!- zażądał Janek. 
-Kocham cie.- wypowiedziałaś, parskając śmiechem na widok jego zmarszczonego nosa.- Było aż tak źle?- uniosłaś pytająco brew.
-Nie, tylko ę ci gdzieś spieprzyło, moja droga.- rzucił rozbawiony.
-Jakby Ewka słyszała te słowa z jej ust to byś już głowy nie miał za rozkochiwanie w sobie małolaty, bracie. – usłyszałaś z oddali głos Tomka, ale nie skupiałaś się na jego wypowiedzi, bowiem nie potrafiłaś jej zrozumieć. 
-Fuck off!- odparł blondyn, na co się roześmiałaś. 
- Co on powiedział?- zwróciłaś się w swoim ojczystym języku do przyjmującego. 
-Nieważne.- machnął dłonią lekceważąco na słowa brata. 
Skinęłaś jedynie głową i sięgnęłaś po szklankę usytuowaną na szklanym stoliku. Zatopiłaś w niej swoje usta, upijając niewielki łyk soku pomarańczowego. Kontynuowałaś ćwiczenia językowe z Johnym, lecz twoje skupienie nieco się ulotniło. Twoje stalowe tęczówki studiowały uważnie każdy ruch bruneta, który wypuszczał żółto-błękitną piłkę z palców.  Chłonęłaś wzrokiem partię pracujące na jego nagim torsie podczas każdego ruchu, zauważając kropelki potu pojawiające się na nim. Nagle zwrócił głowę w twoim kierunku, zapewne wyczuwając twoje świdrujące spojrzenie, a ty momentalnie przeniosłaś je na spoczywającego przed tobą brata chłopaka. Zawstydzona przyłapaniem na ukradkowym przyglądaniu się przyjmującemu zaczęłaś owijać wokół smukłych palców pojedyncze, jasne kosmyki, zagryzając policzki od wewnątrz. Czułaś dyskomfort, którego nie potrafiłaś się wyzbyć. 
-Rachel, słuchasz mnie?- pytanie wydobyło się z ust Janka. 
-Mmm… Tak.- skinęłaś głową. 
-Coś mi się nie wydaje.- szepnął cicho, spoglądając wymownie w kierunku swojego brata i wznosząc nikle kąciki ust. 
-To najwyraźniej to źle odbierasz.- prychnęłaś rozdrażniona zauważeniem zmiany przez niego w swoim zachowaniu. 
-Okay, spokojnie.- uniósł dłonie ku górze. 
Ponownie twój wzrok zawędrował w kierunku mistrza świata juniorów. Tym razem Mikasa obijała się o jego przedramiona, a jego siwo błękitne tęczówki w pełni zaabsorbowane były skórzaną powierzchnią piłki. Podziwiałaś jego motorykę, zachwycając się jego refleksem. W twoim przypadku piłka zaliczyła by już kilka upadków. Najbardziej jednak do gustu przypadła ci jego technika ataku, gdy wyrzucił sobie piłkę wystarczająco daleko, aby wykonać rozbieg i wzbić się nad podłoże, uderzając Mikasę solidnie. 
-Musisz wybrać się na jego mecz.-skwitował twoje zainteresowanie swoim bratem starszy Fornal.
-Co?-mruknęłaś wyrwana z transu, ale doskonale zdawałaś sobie sprawę z jego pytania, lecz wolałaś zachowywać pozory. 
-Nie udawaj.- zachichotał. – Widzę jak się nim interesujesz, ale w prawdziwej akcji można zobaczyć go tylko na boisku. Po mimo, że jest młodszy od mnie zachwyca zdecydowanie bardziej techniką. 
-Janek, przestań.- warknęłaś.- Nie interesuje się nim! Po prostu…
-Ci się podoba.- dokończył za ciebie z triumfalnym uśmiechem wymalowanym na ustach.

-Nie!- syknęłaś wypełniona złością. 

~*~
Hejka! ^^
Przepraszam, że w tamtym tygodniu, a właściwie w tamten weekend umknęła mi gdzieś publikacja nowości :( Ten rozdział i kolejny czekają tylko na dodanie, a później muszę usiąść i stworzyć coś nowego :D Ostatnio jakoś mega szybko się męczę i staram zająć nieco matmą, gdyż matura się zbliżą i stąd moja nieregularność, ale niebawem się to zmieni ;) Kuba i Tomek mam nadzieję, że też niedługo doczekają się nowego rozdziału :D Jak myślicie Janek ma racje? :P Całuję i do zobaczenia za tydzień ! ;*