piątek, 26 czerwca 2020

Jedenasty

Na palcach opuściłeś własne lokum, chcąc pozbyć się dowodów po tym co w rodzinnym domu Fornalów miało miejsce podczas minionej nocy. Wciąż odczuwałeś na plecach jej głębokie zadrapania, ale uśmiechałeś się pod nosem, zdając sobie sprawę, że była tego warta. Zaspokoiła twój głód bliskości, co wprawiło cię w wyśmienity nastrój o poranku. Zebrałeś jej ubrania porozrzucane po twoim pokoju i wemknąłeś się jej do czterech ścian, układając je na łóżku podczas, gdy brała prysznic.  Następnie przysiadłeś przy kuchennym stole i z parującym kubkiem Latte, analizowałeś wydarzenia minionej doby. Zdążyłeś zaleś Amerykance za skórę, spotkać się z Kochanowskim, wyśmiewając jego teorię, a później przekonać się o jej słuszności kilka godzin później. Postanowiłeś skorzystać z okazji, która wydawała ci się prawie idealna i chwilę później wylądowałeś wraz z nią w twoim pokoju, nie zważając na zakłócanie ciszy nocnej sąsiadów. Choć miałeś nadzieję, że mury twojego rodzinnego domu wyhamowały oznaki waszej rozkoszy i zadowolenia. Musiałeś jednak przyznać, że ciało blondynki było stworzone do ubóstwiania i jednym z lepszych jakie widziałeś. Twoje rozmyślenia przerwał trzask drzwi, a chwilę później twoje siwo-błękitne tęczówki lustrowały wzrokiem  wysoką sylwetkę blondyna w towarzystwie brunetki. Posłałeś parze narzeczonych promienny uśmiech i zaproponowałeś kawę.    

-Tomi, czemu mam wrażenie, że twój dobry nastrój to zasługa czegoś więcej niż wyspania?- uniósł pytająco brew Janek, opadając na miejsce obok ciebie. 

-Nie wiem, ale wyspać to ja się na pewno nie wyspałem.-mruknąłeś, przechylając kubek z pozostałością napoju.

Poderwałeś się z miejsca i wsypałeś do dwóch porcelanowych naczyń ciemny proszek, zalewając go po chwili wrzącym strumieniem wody. Postawiłeś kubki z parującą cieczą przed bratem oraz przyszłą szwagierką i ponownie zająłeś swoje miejsce. Jankowi jednak na podniesienie ciśnienia nie była potrzebna kawa.

-Czekaj, czekaj...- starszy Fornal rozpoczął proces analizy.- Tylko mi nie mów, że... Gdzie jest Rachel?!-wrzasnął, podrywając się nagle z siedzenia.

-Nie wiem po jakiego chuja się tak drzesz bracie.- wywróciłeś podirytowany oczami.- Zapewne pod prysznicem.

-Kurwa mać! Tomek, ty ją przeleciałeś! -przystanął naprzeciw ciebie, układając dłonie na blacie stołu.

-No i?- prychnąłeś pod nosem, spoglądając mu prosto w oczy.

Ewa na twoje słowa niemal zakrztusiła się popijanym właśnie sokiem pomarańczowym. Zerknąłeś na nią przelotnie, ale dla swojego dobra mogłeś tego nie czynić. Brunetka zmroziła cię pełnym mordu wzrokiem i pokręciła z niedowierzaniem głową, spoglądając na swojego partnera.  Przyjmujący natomiast zacisnął dłonie w pięści i napiął wszelkie mięśnie w swoim ciele. Przez moment byłeś niemal pewny, że cię uderzy. Kto wie może na to zasłużyłeś? Jednak po chwili wykonał kilka głębszych wdechów, a Łukasik masująca mu przedramienia, szepcząc, że nie warto pomogła w rozluźnieniu sytuacji. 

-Coś ty najlepszego kurwa zrobił?! To jeszcze dziecko! Tomek do cholery co się z tobą dzieje dzieciaku?!- wydzierał się blondyn.

Minąłeś go bez słowa, udając się na piętro. W korytarzu napotkałeś blondynkę, której spojrzenie skrzyżowało się z twoim. Ona wiedziała. Widziałeś to w jej oczach. Była świadoma tego, że ją wykorzystałeś, Tomku. Do własnych celów. Miała rację. Byłeś dupkiem, ale tak było ci lepiej. Jej oczy nagle pociemniały, z łagodnych zmieniły się w przepełnione zawiścią, jak wtedy, kiedy wyśmiałeś jej uczucia w jej lokum.  Zakończyłeś tą bezsłowną wymianę i zameldowałeś się w swoim pokoju, słysząc jeszcze przed zamknięciem drzwi kroki na schodach. 

***

Kątem oka obserwowałaś jak wymyka się z własnego pokoju, pozostawiając cię osamotnioną w jego wielkim łóżku, ale nie interweniowałaś. Nie zatrzymywałaś go. Przyłożyłaś jedynie policzek do miękkiego materiału poduszki i szczelniej otuliłaś się kołdrą wokół piersi, zdając sobie sprawę, że Tomasz Fornal cię wykorzystał. Ciebie bezbronną nastolatkę, która żywiła gorące uczucia względem niego. Tępym wzrokiem wpatrywałaś się w bliżej nieokreślony punkt przed sobą, czując się obdarta z własnej godności. Może byś tego tak nie przeżywała, gdyby nie fakt, że był tym pierwszym. Debiutantem, przed którym odważyłaś się obnażyć i pokazać tak jak żadnemu innemu. Westchnęłaś, zaciągając się zapachem jego perfum, którym przesiąkniętym była jego pościel i powoli się z niej wydostałaś, udając  w kierunku łazienki. Po drodze zahaczyłaś o własny pokój, zgarniając świeże ubrania. Wkraczając pod strumień chłodnej wody marzyłaś o tym, aby zapomnieć o jego wypalającym twoje ciało dotyku, zmazać z siebie ślad jego aksamitnych warg oraz pozbyć z głowy widoku jego rozżarzonych  siwo-błękitnych tęczówek, ale z drugiej strony tak cholernie chciałaś o tym pamiętać. Wsparłaś czoło o lodowate płytki zdobiące ścianę i przymknęłaś powieki, próbując ostudzić rozgrzany od nadmiaru myśli umysł. 

-On nie jest ciebie wart, Rachel.- szeptałaś do samej siebie.- Weź się w garść.- zacisnęłaś dłonie w pięści i zatrzymałaś natrysk, opuszczając kabinę prysznicową. 

Odświeżona poczułaś się odrobinę lepiej, ale to zetknięcie z pryzmującym chwilę później na korytarzu kosztowało cie cholernie wiele zachodu. Trzymałaś jednak emocje  na wodzy i nie rzuciłaś się na jego tors, okładając go pięściami. Nie chciałaś mu dać tej satysfakcji którą tak uwielbiał u ciebie zauważać.  Podziękowałaś Bogowi na górze, że brunet minął cię bez słowa i zamknęłaś się we własnym pokoju. A raczej miałaś taki zamiar, bowiem nagle zostałaś zamknięta w silnym uścisku brunetki, która jakiś czas temu przedstawiła ci się jako dziewczyna Janka. 

-Maleńka, tak mi przykro.- pogłaskała twoje plecy, przyciągając cię do siebie. 

-Ty wiesz, prawda?- wypowiedziałaś słabo, a ona jedynie skinęła głową. 

-Przyznał się mi i Jankowi.-odparła. - Tomek po mimo swojego wieku to taki cholerny dzieciak, który czasami nie zdaje sobie sprawy co takiego wyprawia i jak rani tym innych ludzi. 

-Zdążyłam zauważyć.- mruknęłaś pod nosem.- Odebrał mi dziewictwo.- powiedziałaś niemalże niesłyszalnie.

-Moja biedna.- ponownie zamknęła cię w silnym uścisku.- Mam coś co poprawi ci humor.- wyłowiła zza pleców butelkę wina.- Ani słowa o tym moim przyszłym teściom, jasne? - zaśmiała się. 

Skinęłaś jedynie głową i po mimo wstrętu jaki miałaś po minionej nocy do alkoholu zgodziłaś się, bo wszystko było lepsze od tego co wyrządził ci młodszy Fornal.



~*~

Tomuś nie byłby sobą, gdyby czegoś nie schrzanił, więc mamy klasykę :D Janek chyba się zawiódł na bracie, a Rachel zdała sobie sprawę, że Tomek to naprawdę nieodpowiedni facet do miłości :P Ciekawe jak państwo Fornal zniosą sytuację w rodzinnym domu ^^ Całuję i do zobaczenia w tyg lub w weekend ;*

poniedziałek, 22 czerwca 2020

Dziesiąty

Zmarszczyłeś brwi, gdy do twoich uszu dotarł trzask drzwi. Osobnik, który go wykonał miał szczęście, że w domu nie przebywali twoi rodzice. Przewróciłeś się na prawy bok, przykładając policzek do miękkiego materiału poduszki. Westchnąłeś podirytowany bezsennością, która nie pozwalała ci zmrużyć oka choćby na chwilę.  Zerknąłeś przelotnym wzorkiem na ekran telefonu i zakląłeś pod nosem, spostrzegając, że jest druga w nocy. Zrezygnowany odrzuciłeś na bok kołdrę i poderwałeś się z materaca, zamierzając udać się do kuchni. Będąc na półmetku schodów ujrzałeś sylwetkę dziewczyny w salonie w towarzystwie twojego brata, który musnął jej policzek wargami i wypowiedział:

-Mykam do Ewki. Trzymaj się, mała.

Odchrząknąłeś, wznosząc pytająco brwi, czym momentalnie przywołałeś na sobie wzrok owej dwójki. Janek odskoczył od blondynki, sięgając po breloczek z kluczykami do swojego samochodu i pożegnał cię gestem dłoni, a Rachel jakby zawstydzona sytuacją, na której ją przyłapałeś z bratem spuściła wzrok. Jednak coś w jej zachowaniu było odmiennego. Miałeś gigantyczną potrzebę dowiedzenia się co takiego to było. Dlatego też podreptałeś do niej, odrzucając ugaszenie pragnienia na bok, i chwyciłeś jej podbródek za pomocą dwóch, smukłych palców, wznosząc go za pomocą nich. Jej stalowe tęczówki sprawiały wrażenie niewyraźnych i pozbawionych tych ogników, które dominowały w nich na co dzień. Jej oliwkowa cera także straciła swój  koloryt i nagle Tomaszu zdałeś sobie sprawę co się wydarzyło.

-Jesteś pijana.- stwierdziłeś, wypuszczając z uścisku jej brodę. 

-Mam ci zaklaskać czy za wiwatować za to odkrycie?- prychnęła, splatając ramiona na klatce piersiowej. - Po za tym już w większej części wytrzeźwiałam.

-Kto cię wpuścił do klubu? Przecież jesteś nieletnia! - oburzyłeś się. - Ja pierdole! Upilnować cie ciężej niż dziecko!

-Ale czemu się tym tak przejmujesz? Boisz się, że dostaniesz opierdziel od rodziców? Przecież nic dla ciebie nie znaczę. Jestem tylko śmieciem w tym domu, którym uwielbiasz rzucać do kontenera, atakując na co dzień. - wzruszyła ramionami, śmiejąc się ironicznie.- Tomeczku, idź spać. 

-Co się z tobą dzieje?- zamrugałeś kilkukrotnie, analizując jej słowotok.

-Nic takiego. Tylko miłość do ciebie przysłania mi wszystko, ale jebać miłość.- ponownie wstrząsnęła ramionami, odgrywając rolę obojętnej. -A teraz dobranoc. 

Szybkim krokiem minęła twoją sylwetkę, ale ty po tych słowach nie mogłeś pozwolić jej odejść. Nie mogła po nich tak po prostu położyć się spać. Nie po tym jaki mętlik sprowadziła na ciebie i po niedosycie jaki ci zostawiła. Oplotłeś smukłymi palcami jej nadgarstek i zacisnąłeś je wokół niego, przyciągając ją do siebie jednym solidnym ruchem. Wasze twarze dzieliły milimetry. Czułeś jej ciepły oddech skażony wonią alkoholu na swoich policzkach, a w jej oczach widziałeś strach i zagubienie. 

-Nie rozumiem.-szepnąłeś lekko zdezorientowany jej wcześniejszym wyznaniem.

-Kocham cię, Fornal.-wypuściła powietrze ze świstem. 

Jej klatka piersiowa nagle zaczęła się szybciej unosić i opadać, a ty po tym bodźcu wiedziałeś, że to nie są żarty. Ona mówiła poważnie. Jej paraliż, nerwy to nie była gra aktorska. To ty byłeś tym starszym facetem, w którym się zakochała. To ty byłeś tym zapatrzonym w siebie dupkiem, a mimo to ona potrafiła coś w tobie ujrzeć, dostrzec promyk słońca i kurczowo się go trzymać. Przetarłeś twarz dłońmi i westchnąłeś głośno, patrząc na nią oniemiały. Naprawdę się tego nie spodziewałeś, Tomku. Nie po tym jak ją traktowałeś, jak obchodziłeś się z jej osobą. Mogłeś wcześniej rozważyć słowa Jakuba. Może to pora, w której toczyliście dość ważną rozmowę z Amerykanką, może szok, może jeszcze coś innego zaważyło na tym, że zbliżyłeś znacznie swoją twarz do niej i wpiłeś się zachłannie w jej malinowe wargi, pociągając za jej jasne pasma, w które wplotłeś szybko palce, aby przylgnęła do ciebie jeszcze bardziej. Twój język pałaszował jej jamę ustną, nie napotykając sprzeciwu na swojej drodze, a usta spijały z jej warg posmak różnorakich drinków, pobudzając twoje zmysły jeszcze bardziej. Włożyłeś dłonie pod jej skórzaną, czarną spódnice i ująłeś w nie jej zgrabne pośladki, uciskając mocno. Z jej gardła wydobył się rozległy jęk, na co uśmiechnąłeś się pod nosem i podniosłeś ją, pozwalając się opleść nogami w pasie. Jej ręce wylądowały natomiast na twoim torsie, sunąc w dół, aby sięgnąć skrawka materiału i zadrzeć go ku górze. Po chwili zdobił już podłogę w salonie, a jej chłodne opuszki palców muskały delikatnie  skórę twojej klatki piersiowej. Nim się zorientowałeś a spoczywała pod twoim ciałem i pomagała ci się pozbyć spodni. Ty natomiast zsunąłeś z jej bioder spódnice i pocałunkami obsypywałeś jej nagie ciało, które pokryte jedynie było koronkową, czarną bielizną.  Jego drżenie czy gęsia skórka, która je pokrywała wprawiała cię w zachwyt i nadawała apetytu na zdecydowanie wiecej. Wygięła się w łuk kiedy twoje usta zawędrowały w to najczulsze miejsce i jęknęła, gdy czubkiem nosa przejechałeś po linii jej kobiecości. Zadarłeś na nią swój wzrok i zarejestrowałeś, że w jej oczach  ponownie migotały iskierki, a także kryło się w nich gigantyczne pożądanie, a wręcz dzikość. Nic więcej nie było ci potrzebne do zachęcenia, a właściwie teraz już nic nie było w stanie cię zatrzymać, Tomaszu. Rozpiąłeś haftkę od jej biustonosza i  drażniłeś koniuszkiem języka jej wrażliwy obszar na piersiach, aby po chwili pieścić je całe. Jednym zdecydowanym ruchem zębami zdarłeś z niej  skrawek bielizny. Blondynka idealnie odczytała twoje zamiary i wysunęła biodra ku górze. Łącząc wasze wargi ze sobą ponownie zanurzyłeś się w jej drobnym, jakże subtelnym, ale pięknym ciele i obserwowałeś kątem oka jak zaciska dłonie na materiale prześcieradła, miętoląc je solidnie. Jej ciało nagle uformowało się w napiętą strunę, a ty chciałeś grac na nim melodię najdłużej jak się tylko da. Strugi potu opadały z twojego czoła oraz pozostałych partii ciała na jej gładką skórę, łącząc się w  jeden zapach. Wasz zapach. Podobnie jak wasze rozżarzone ciała.  Gorące pocałunki momentami nie były w stanie jej uciszyć, a jej jęk oraz wykrzykiwanie twojego imiona wypełniły osnutą mrokiem powierzchnie twojego pokoju, będąc zarazem najpiękniejszą melodią dla twoich uszu. Niesamowicie satysfakcjonowało cie sprawianie jej przyjemności i błogości, a jej długie paznokcie, które urozmaicały twoje umięśnione plecy w rozległe szramy ci to gwarantowały. 



~*~
Bum!
Ktoś się spodziewał, że wyznanie Rachel tak szybko ujrzy światło dzienne, a właściwie nocne ? :P  A tego co było później to chyba oni sami się nie spodziewali haha :D Napisałam szybko kolejny to Wam dodaje, ale kolejna część na pewno nie wcześniej niż weekend, ale już czeka na dopieszczenie i dodanie ^^ Mam jakiś napływ weny na tą historię także korzystam :3 Całuję i do zobaczenia ;*

piątek, 19 czerwca 2020

Dziewiąty

Wzniosłeś nikle kąciki ust, gdy twój wzrok padł na kształtne pośladki brunetki, która przechadzała się obok waszego stolika. Jakub pokręcił z niedowierzaniem głową nad twoją postawą i sięgnął po telefon, aby wystukać na jego ekranie wiadomość zaadresowaną do swojej dziewczyny, która dobijała się do niego od początku waszego spotkania, nie dając mu ani chwili oddechu. Zachowywała się zupełnie tak jakby była zazdrosna o przyjaciela swojego chłopaka, czyli ciebie, Tomku. Co przecież było niedorzeczne. 

-Zupełnie jak Huber.- skwitował twoje oglądanie się za kobietami Kochanowski.- Brałeś u niego praktyki? 

-Daruj sobie, Kochanczak.- mruknąłeś.- Ja przynajmniej nie czepiłem się jednego imienia u dziewczyn.- zaśmiałeś się, spostrzegając jego morderczy wzrok. 

Wzruszyłeś jedynie ramionami  i  przechyliłeś kufel ze złocistą, schłodzoną cieczą. Zewnętrzną częścią dłoni otarłeś piankę jaka powstała na skutek upicia łyku alkoholu tuż nad płatem twojej górnej wargi  i posłałeś mu nikły uśmiech, pałaszując wzrokiem kolejną przedstawicielkę płci pięknej. Środkowy jedynie zadarł brwi ku górze jakby chciał powiedzieć " serio, Fornal?" bezgłośnie, bez użycia ust i pokręcił z niedowierzaniem głową po raz kolejny dzisiejszego wieczora. Zaśmiałeś się pod nosem i w tym momencie poczułeś jak bardzo brakowało ci takiej beztroskiej, luźnej atmosfery podczas waszych spotkań. Wreszcie obydwoje siebie złapaliście i musiało dojść aż do twojej kontuzji, aby ten poważny, ale przy to tobie nie aż tak bardzo blondyn  zaszczycił cie odrobiną swojego cennego czasu oraz obecnością swojej skromnej osoby. Brakowało ci spotkań w gronie spalskiej ekipy. Westchnąłeś głośno, wędrując wspomnieniami do momentu, kiedy Huber notorycznie podnosił dłoń ku górze, przywołując do waszego licznie zapełnionego niegdyś stołu raz po raz ładną, młodą kelnerkę w pabie,które akurat sobie upodobaliście. W twojej głowie też momentalnie odtworzył się obraz rechoczącego Masłowskiego, który obejmował ramieniem zmieszanego jego słowami Kozuba oraz Ziobrowskiego, który wymachiwał do ciebie brwiami, szepcząc pod nosem, że dziewczyna za twoimi plecami ma zgrabny tyłek. Mogłeś tak wymieniać w nieskończoność, bo każdy z nich podczas tych zebrań przy piwie wieczorem miał coś niepowtarzalnego w sobie, co sprawiało, że wspólnie spędzony czas stawał się niezapomniany. 

-Ja przynajmniej nie spałem z Alą Grabką. A nie przepraszam z ty z nią byłeś.- odchrząknął, uśmiechając się triumfalnie. 

-Chuj ci do dupy, Kochanowski.- warknąłeś, pokazując mu środkowy palec prawej dłoni.

Od ścian lokalu obił się jego dźwięczny śmiech, a jego zielone oczy spoglądały na ciebie z rozbawieniem. Mimo, że atakowałeś go niejednokrotnie obelgami to on nadal cię uwielbiał, Tomaszu i za to ceniłeś go najbardziej, że akceptował cię takim jakim byłeś i jesteś. Po raz kolejny ukoiłeś wypalające cię pragnienie łykiem chmielowego trunku i ułożyłeś brodę na splecionych ze sobą dłoniach, wysuwając na celownik waszej rozmowy partnerki kapitana reprezentacji juniorów z przeszłości. Kochanowski odchylił się do tyłu na miękkiej, pikowanej kanapie i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, mierząc cię wzrokiem. Wiedziałeś, że trafiłeś w jego czuły punkt. Wam obydwu nie układało się za dobrze w miłości. No, ale Jakub nie byłby sobą gdyby nie odbił piłeczki. 

-Apropos dziewczyn... Jak tam twoja współlokatorka się miewa, Tomku?- wypowiedział spokojnym, opanowanym głosem.

- Słyszałem, że rozmawiała z kimś przez telefon i mówiła, że zakochała się w jakimś starszym od siebie faceciku i tyle.- wzruszyłeś ramionami. 

-I ty naprawdę nie wpadłeś na to, że to możesz być ty?!- parsknął  blondyn, uderzając się z otwartej dłoni w czoło.

-Coś pieprzyła, że to jakiś dupek zapatrzony w siebie.- mruknąłeś.

-Na bank chodzi o ciebie, Forni. Charakterystyka się zgadza. 

-Dzięki, Kubuś. Naprawdę! Serdeczne dzięki! 

Fuknąłeś na niego oburzony i tym razem to ty zaplotłeś ramiona na klatce piersiowej, wydymając przy tym dolną wargę. Pochodzący z Giżycka siatkarz roześmiał się głośno na twoją reakcje na jego słowa i dopił do końca trunek, podrywając się z miejsca. Ty także odstawiłeś na stół pusty kufel po piwie i rozciągnąłeś się leniwie, aby rozbudzić zastałe mięśnie i opuścić w końcu lokal, choć tak miło spędzało ci się w nim czas. Kochanowski zamknął cię niespodziewanie w solidnym uścisku i pogłaskał po policzku, szepcząc, abyś się już nie gniewał. Nie umiałeś pozostać niewzruszony na te gesty. Parsknąłeś niepohamowanym uśmiechem, odpychając go od siebie i ruszyłeś w kierunku wyjścia z baru. 

***

Przymknęłaś powieki i poddałaś się wolnej, stopniowo zwiększającej się melodii  jednej z piosenek Alana Walkera. Twoje ciało kołysało się pomiędzy tłumem ludzi, a umysł odprężał się po mimo panującego w klubie hałasu. Potrzebowałaś tego. Musiałaś się wyszumieć.  Znaleźć ujście dla negatywne energii jaka się w tobie nagromadziła po awanturze, choć to chyba zbyt duże słowo, z młodszym Fornalem.  Wciąż buzowała w tobie wściekłość na jego osobę. W tym momencie twoje uczucia do niego zostały przyćmione nienawiścią, jaka wystąpiła po jego wyszydzeniu cię. Naprawdę przywykłaś do jego zachowania, ale fakt, że wyśmiewał twoje uczucia powodował, że gdzieś wewnątrz było ci cholernie przykro i byłaś naprawdę rozżalona. Musiałaś opuścić swoje cztery ściany, aby nie zwariować. Nie zafiksować się za bardzo. Na szczęście z pomocą przyszła ci przyjaciółka która wyciągnęła cię z domu do jednego z krakowskich klubów. Nie zważałyście na to, że nie macie prawa tu być, bo wstęp jest dla pełnoletnich, a wam sporo brakowało. Znajomości twojej towarzyszki pomogły wam przedostać się do środka i miło spędzić wieczór. Lawirowałaś pomiędzy spoconymi ciałami spragnionymi zabawy ludzi, bujając biodrami na boki i uradowana spojrzałaś na licealistkę, która przywoływała cię gestem dłoni i poklepywała siedzenie obok, abyś się do niej dołączyła. Podsunęła ci szklankę wypełnioną błękitną cieczą i uderzyła o nią swoją, wznosząc toast za waszą dwójkę. Później nie zważałaś już na czas spędzony przy barze, który zamienił się z minut w godziny. Pochłaniałaś kolorowe ciecze w zawrotnym tempie i chichotałaś, tuląc się do kumpeli. Świat nieco wirował, ale starałaś się to lekceważyć. W uszach dudniał ci wasz śmiech połączony z donośnym brzmieniem muzyki. Nagle jednak twoim oczom już nie ukazywały się strumienie klubowych świateł oraz tłum podrygujących do muzyki ludzi. Rozciągał się przed nimi nocny krajobraz małopolskiego miasta, a w twoją bladą, lecz płonącą twarz uderzał chłodny strumień powietrza i dopiero wtedy zdałaś sobie sprawę, że nie odnotowałaś momentu w jakim znalazłaś się na dworze.  Zachwiałaś się na szpilkach i wylądowałaś w czyiś ramionach. Odchyliłaś głowę do tyłu i ujrzałaś przed sobą twarz blondyna, który spoglądał na ciebie zmartwiony.

-Oj mała, mała. Ładnie zabalowałaś.- dotarł do ciebie jego przyjemny dla uszu głos.

-Janek? Skąd ty tu?-wybełkotałaś, podrywając się na równe nogi. 

-Nie tak gwałtownie, bo to się źle skończy.-skarcił cię siatkarz.- Ciesz się, że to ja, a nie moja matka czy ojciec, bo to by się skończyło tragicznie.

Skinęłaś jedynie głową i chyba uczyniłaś to zbyt mocno, bowiem twój przełyk nagle zaatakowało nieprzyjemne uczucie, a chwilę później wspierałaś się o pobliski kosz i pozwalałaś opuścić swojemu organizmowi spożyty alkohol. Fornal przyglądał ci się z niemrawą miną, kręcąc głową i wzdychał nad twoją postawą. Zapewne się po tobie tego nie spodziewał. Ty po sobie również, ale jego brat czynił z tobą dziwne rzeczy. Chciałaś zapomnieć o jego dzisiejszym wtargnięciu do twojego pokoju i przeliczyłaś się. Po chwili obejmował cię lekko ramieniem i prowadził do samochodu, błagając cię o niezarzyganie tapicerki. Mimowolnie zaśmiałaś się na jego słowa i posłusznie zapięłaś pas na siedzeniu pasażera obok kierowcy. 

-Dlaczego to zrobiłaś?-przerwał moment długo panującej ciszy pomiędzy wami. 

Lecz ty nie słuchałaś. Wsparłaś głowę o chłodna tafle szkła i zasnęłaś. 

~*~
Hejka naklejka! ^^
Tym razem punktualnie się tutaj zjawiam i informuję, że naprawdę przyjemnie pisało mi się ten rozdział <3 Mam nadzieję, że nieco Was rozbawiłam rozmową chłopców, a też zaskoczyłam zachowaniem Rachel, która chyba zbyt mocno przeżywa zauroczenie Tomeczkiem :P Kolejne losy już za tydzień, także do zobaczenia ;*

sobota, 13 czerwca 2020

Ósmy


Wzniosłaś nikle kąciki ust, gdy zrzuciwszy torbę z ramienia pojawiłaś się w kuchni i zostałaś odesłana do stołu, aby skonsumować przygotowany wcześniej przez panią domu obiad. Kobieta znała już doskonale twoje przyzwyczajenia i wyręczyła cię w wypełnieniu wysokiej szklanki sokiem pomarańczowym. Posłałaś jej wdzięczny uśmiech i zabrałaś się za spożywanie posiłku, którym okazał się gorący rosół. Rozpływałaś się nad umiejętnościami kulinarnymi rodzicielki braci Fornal i niejednokrotnie darzyłaś ją komplementami. Tak też było i tym razem, co sprawiło, że na ustach nauczycielki zakwitł ciepły uśmiech. Przysiadła naprzeciw ciebie i popijając parującą ciecz z ulubionego kubka, której aromat otulał twoje nozdrza dzieliła się z tobą schematem przygotowania dania, aby twoja matka mogła posmakować polskiej kuchni. Wysłuchiwałaś jej z uwagą do czasu, aż o twoje uszy nie obił się charakterystyczny dźwięk przymykania drzwi balkonowych oraz odbijania piłki od podłoża. Wtem zwróciłaś głowę w kierunku jego źródła i spojrzałaś przez ramie przelotnie w kierunku bruneta, który wypuszczał Mikasę ze swoich smukłych palców. Błękitne, siwe tęczówki momentalnie uraczyły cię swoim przeszywającym, intensywnym spojrzeniem, ale nie było ono na tyle pogodne, abyś podtrzymywała swój wzrok na osobie siatkarza. Skierowałaś twarz w stronę blondynki i ponowiłaś konsumowanie bulionu. Ponownie zatopiłaś się wraz z nią w luźnej, ale przyjemnej rozmowie, dzieląc się z nią swoim dniem w szkole. Po kilkunastu minutach zdecydowałaś się opuścić pomieszczenie, do którego wtargnął Tomek, aby pochłonąć drugie danie obiadu, z którego ty zrezygnowałaś. Westchnęłaś głęboko, opadając na miękki materac.  Przymknęłaś powieki i jęknęłaś w poduszkę, wylewając z siebie swoje niezadowolenie. Od czasu przesiadywania z Jankiem na tarasie tydzień temu zauważyłaś, że zdecydowanie częściej twój wzrok powłóczył w kierunku bruneta. Starszy Fornal miał racje, a ty przekonywałaś się o tym przez kolejne siedem dni, które minęły od tej pamiętnej sytuacji, gdy zwrócił ci uwagę na zbyt wylewne zainteresowanie jego bratem. Tomek po mimo swojego paskudnego, twoim zdaniem, charakteru miał mimo wszystko urok osobisty, który z każdym spędzonym dniem w Krakowie oddziaływał na ciebie coraz solidniej. Lubiłaś ukradkiem obserwować jego otuloną promieniami słonecznymi twarz, gdy słońce przedzierało się przez taflę szkła w kuchni i padało na nią podczas jego porannego przeglądu social mediów. Najbardziej jednak w nim pociągał cię ten szczery, promienny uśmiech, który jedynie przewijał się przez jego usta w znikomej częstotliwości. Kolor jego tęczówek pochłaniał na długie minuty, a ty pragnęłaś w nich kiedyś dostrzec ciepło względem twojej osoby, a nie chłód, który przeszywał twoją skórę dreszczami podczas jego spojrzenia. 
-Cholera!- warknęłaś pod nosem, skrywając twarz w dłoniach.- Rachel, kretynko! Nie możesz!-karciłaś samą siebie na głos.
Westchnęłaś głośno z bezsilności wobec pułapki własnych uczuć i zrezygnowana sięgnęłaś po telefon.  Opuszkiem palca przesuwałaś zawartość listy kontaktów i ze spisu wybrałaś zdjęcie szatynki, pod którym kryła się zakładka z numerem twojej przyjaciółki, którą to nabyłaś podczas pobytu w Polsce. Musiałaś to z siebie wyrzucić. Potrzebowałaś, aby uszło z ciebie powietrze niczym z napompowanego do granic możliwości balonika. Dotknęłaś ekranu telefonu opuszkiem palca w obszarze zielonej słuchawki i wsłuchiwałaś się w sygnał połączenia, oczekując jego przerwania.
-Halo.- dobiegł do ciebie niepewny głos dziewczyny.

***
Przymknąłeś za sobą drzwi pokoju i szybkim krokiem ruszyłeś w kierunku schodu, bowiem nie mogłeś się doczekać spotkania z Kochanowskim. Blondyn nie potrafił wytrwać w ciszy i wyłamał się, choć to on ostatnim razem opuścił lokal, trzaskając drzwiami. Zawsze lubił rozwiązywać konflikty innych i sam także nie potrafił w nich długo wytrwać. Wolał żyć ze wszystkimi w zgodzie i pokoju, nie zwracając szczególnej uwagi na swoją osobę. Przemieszczając się korytarzem przystanąłeś, gdy do twoich uszu dotarł znajomy, amerykański akcent. Zmarszczyłeś brwi, wyłapując rozemocjonowany głos blondynki i zdecydowałeś się podsłuchać jej rozmowę. Przyłożyłeś ucho do powierzchni drzwi, za którymi krył się jej pokój i uważnie słuchałeś, odrzucając połączenie od kapitana juniorskiej reprezentacji.
-Lena, ale ja się zakochałam w starszym od siebie facecie! Rozumiesz to kurwa?! I to na dodatek cholernym dupku zapatrzonym w siebie! -wydzierała się nastolatka.
Odsunąłeś się od drzwi i pokręciłeś z niedowierzaniem głową nad sytuacją blondynki. Była gówniarą. Co ona mogła wiedzieć o uczuciach? Na dodatek jeżeli jakieś miała to źle je ulokowała tak jak ty niegdyś, ale w twoim przypadku było ciut inaczej. Ty byłeś dorosłym facetem i słuchałeś głosu serca, który po prostu naprowadził cię na złą kobietę. Nacisnąłeś na klamkę i wparowałeś do jej lokum, uśmiechając się kpiąco.
-Poczekaj, bo jakiś głąb wpakował mi się do pokoju.- zwróciła się do telefonu i spojrzała na ciebie ze złością.- Z łaski swojej wyjdź stąd Fornal.- mruknęła w twoim kierunku, patrząc na ciebie wyczekująco, aż spełnisz jej prośbę.
Ty miałeś jednak inne zamiary. Prychnąłeś pod nosem i zbliżyłeś się do jej łóżka, nachylając nad jej twarzą. Popatrzyłeś jej prosto w oczy i z cwanym uśmiechem na swojej twarzy rozpocząłeś mówienie:
-Gówniara zakochała się w starszym facecie. Żałosne! Ile ty masz lat? 14?!
-To nie twoja sprawa.- warknęła, odpychając cię od siebie. - Wyjdź stąd!
-Wyjdę, bo wolę rozmawiać z kimś na swoim poziomie.- prychnąłeś.
-Radzę nie podsłuchiwać następnym razem.- usłyszałeś tuż przed zamknięciem drzwi do jej pokoju.

~*~
Dzień dobry! ^^ Powracam już chyba na dobre, gdyż maturka już za mną a do wrześniowej mam jeszcze trochę czasu :D Przepraszam za zastój, ale jakoś tak brakowało mi motywacji by do tego siąść i dokończyć, aż nastało dzisiaj :P Zaraz chyba pójdę bazgrać kolejny odcinek. Tak miło się siedzi na dworze w cieniu z laptopem i dobrą muzyką, że chyba czas skorzystać póki przebywam chwilę w domowym azylu :D Całuję i do zobaczenia pewnie za tydzień jak nic mi nie stanie na drodze ;*