Po porannej wyprawie na konsultacje z lekarzem w wyśmienitym humorze przekroczyłeś próg domu, zsuwając ze stóp obuwie. Nawet Amerykanka nie mogła zrujnować twojego dobrego samopoczucia. Jak się okazało miałeś całkowitą racje, bowiem twoje siwo błękitne tęczówki napotkały na drodze swojego wzroku blondynkę z wielkimi białymi słuchawkami na uszach w kuchni. Wykonywała okrężne ruchy drewnianą łyżką, przyrządzając jajecznicę, której zapach wparł się do twoich nozdrzy i sprawił, że i ciebie naszła chęć zasmakowania jej. Bujała wydostającymi z pod skrawku materiału białych spodenek kształtnymi pośladkami na boki, a ty wsparty o ścianę ramieniem obserwowałeś ich drżącą skórę z każdym jej ruchem. Mimowolnie kąciki twoich ust wzniosły się na wyżyny, kiedy o twoje uszy obił się jej melodyjny głos, który wcielił się w naśladowanie wykonawcy jednego z twoich ulubionych utworów. Pokiwałeś z uznaniem głową nad jej gustem muzycznym i nie chciałeś się przed sobą przyznać, że widok nastolatki zatraconej w świecie muzycznym cię rozczulił. Jak nigdy dotąd sprawiała dla ciebie wrażenie beztroskiej, błogiej i uroczej. Poderwałeś się z miejsca i wkroczyłeś do pomieszczenia, w którym przebywała uczennica krakowskiego liceum. Wsparłeś się dłonią o jedną z szafek, przystając obok niej i pstryknąłeś jej palcami przed samym nosem. Przestraszona upuściła łyżkę oraz zsunęła słuchawki z uszu.
-Boże! Fornal!- zapiszczała przerażona, przeciągając twoje nazwisko.
Rozbawiony przyglądałeś się podtrzymującej drobną dłoń w okolicach serca blondynce, która mordowała cię wzrokiem za nagłe wtargnięcie do kuchni. Zirytowana ponownie nasunęła na uszy gadżet i starała się lekceważyć twoją obecność. Przewróciłeś jedynie oczami na jej postawę i strąciłeś produkt marki Sony z jej głowy.
-Co?- warknęła podenerwowana, patrząc na ciebie wyczekująco.
-Jestem specem odnośnie jajecznicy i radziłbym ci dodać boczek, paprykę i…- rozpocząłeś wyliczanie składników jakie dziewczyna powinna dodać do swojego posiłku, pocierając brodę palcami.
-A ja z chęcią dodałabym ci więcej intelektu.- odparła, posyłając ci przesłodzony uśmiech.
-Jezu, ale o co ci chodzi laska?-westchnąłeś głośno.- Jestem miły, a ty na mnie warczysz.
Uniosła pytająco brew na twoje słowa, zerkając na twoją twarz przelotnie oraz nakładając potrawę na talerz. Zajęła miejsce na jednym z krzeseł przy drewnianym stole i zabrała się za pochłanianie posiłku. Odsunąłeś mebel naprzeciw niej i opadłeś na niego, życząc jej smacznego. Fuknęła coś niezrozumiałego pod nosem, komentując fakt, że nie chcesz jej dać spokoju, ale przeszedłeś wobec tego obojętnie. Twój dobry nastrój naprawdę ją zaskakiwał, a ty miałeś niezły ubaw z jej zabawnych, niecodziennych min. Po chwili wdałeś się z nią w rozmowę odnośnie muzyki, chwaląc jej dobór utworu, który śpiewała wcześniej. Zachichotałeś pod nosem, gdy spuściła głowę zawstydzona faktem, że miałeś do czynienia z jej umiejętnościami wokalnymi i oblała się rumieńcem na policzkach.
-Marek, choć no tutaj!- wykrzyknęła nauczycielka, która nagle zjawiła się w salonie.
-Co się dzieje, kochanie?- łagodny głos ojca otulił twoje uszy, natomiast oczy zaszczyciły go przelotnym spojrzeniem.
-Oni.. Oni.. Normalnie rozmawiają! Czy ty to rozumiesz?!-wskazała palcem na ciebie oraz dziewczynę, rozchylając usta oniemiała waszym widokiem.
-Mamo, nie rób z tego jakiegoś wielkiego halo. –skwitowałeś, darząc ją spojrzeniem pełnym pobłażania.
Kobieta skwitowała coś pod nosem i wparowała do kuchni, aby przyrządzić sobie popołudniową kawę. Posłałeś jej rozkoszny uśmiech, sugerując wykonanie obu napoi z tym, że dla siebie poprosiłeś o Latte Macchiato. Wuefistka skinęła głową i postawiła przed tobą wysoką szklankę, nachylając się nad twoim uchem:
-To w nagrodę za to, że z nią w końcu normalnie rozmawiasz.
Zmierzyłeś roześmianym wzrokiem jej twarz i pokręciłeś z niedowierzaniem głową, chichocząc pod nosem. Zatopiłeś wargi w mlecznej piance, aby po chwili delektować się karmelowym posmakiem. To była istna rozkosz dla twoich kubków smakowych. Zadowolony z parującym naczyniem powędrowałeś do swojego pokoju, aby wykonać telefon do pewnej osoby, z którą powinieneś się skontaktować już dawno temu. Z kieszeni czarnych spodenek wyciągnąłeś komórkę i wybrałeś z listy zdjęcie siatkarza. Wsłuchiwałeś się z niecierpliwością w sygnał oczekiwania na zaakceptowanie połączenia, popijając kofeinowy napój.
-Halo?- usłyszałeś zachrypnięty głos blondyna.
-Miałeś rację, Kuba.- niechętnie przyznałeś słuszność przyjacielowi, odkładając opróżnione naczynie na szafkę nocną.- Nie jest taka zła.- dodałeś, przeczesując włosy.
-Zmieniłeś zdanie po tym incydencie z burzą?-wypalił środkowy.
-Co?! Skąd o tym wiesz?! –podskoczyłeś delikatnie na łóżku w skutek zdziwienia w jakie wdał cię dawny kapitan juniorów.
-Ploteczki się szybko roznoszą.- zaśmiał się.- Żyjesz tyle lat w siatkarskim środowisku i nadal nie zdajesz sobie z tego sprawy?
-Nie, to nie wpłynęło na moje nastawienie do niej.- odpowiedziałeś na jego pytanie.- Raczej to, że dzisiaj udziela mi się dobry humor po wizycie u lekarza i słyszałem jak śpiewa In my mind, więc zagadałem o muzykę.- wytłumaczyłeś kumplowi.
-Słuchacie tych samych piosenek! To znak! – wrzasnął nagle Kochanowski.
-Nie? To przypadek?
-Janek sądzi inaczej.
-Johny! No tak wiedziałem! Od początku chciał mnie z nią zeswatać!
***
Wsłuchując się w brzmienie słów wypowiedzianych przez starszego z braci Fornal dostrzegłaś poruszającego się za jego plecami najmłodszego z rodu zamieszkałego w Krakowie. Powtórzyłaś wymowę po blondynie, zanosząc się głośnym śmiechem na widok grymasu na jego twarzy, gdy niepoprawnie wypowiedziałaś końcówkę wyrazu. Byłaś mu niezmiernie wdzięczna za zaangażowanie jakie wkładał w nauczenia cię odrobiny zwrotów w języku polskim. Pokłady jego pozytywnej energii zaskakiwały cię z każdym dniem coraz bardziej, a wcale nie było bajkowo jeżeli chodziło o twoje przyswajanie nowego słownictwa.
-Kocham cię. Powtórz!- zażądał Janek.
-Kocham cie.- wypowiedziałaś, parskając śmiechem na widok jego zmarszczonego nosa.- Było aż tak źle?- uniosłaś pytająco brew.
-Nie, tylko ę ci gdzieś spieprzyło, moja droga.- rzucił rozbawiony.
-Jakby Ewka słyszała te słowa z jej ust to byś już głowy nie miał za rozkochiwanie w sobie małolaty, bracie. – usłyszałaś z oddali głos Tomka, ale nie skupiałaś się na jego wypowiedzi, bowiem nie potrafiłaś jej zrozumieć.
-Fuck off!- odparł blondyn, na co się roześmiałaś.
- Co on powiedział?- zwróciłaś się w swoim ojczystym języku do przyjmującego.
-Nieważne.- machnął dłonią lekceważąco na słowa brata.
Skinęłaś jedynie głową i sięgnęłaś po szklankę usytuowaną na szklanym stoliku. Zatopiłaś w niej swoje usta, upijając niewielki łyk soku pomarańczowego. Kontynuowałaś ćwiczenia językowe z Johnym, lecz twoje skupienie nieco się ulotniło. Twoje stalowe tęczówki studiowały uważnie każdy ruch bruneta, który wypuszczał żółto-błękitną piłkę z palców. Chłonęłaś wzrokiem partię pracujące na jego nagim torsie podczas każdego ruchu, zauważając kropelki potu pojawiające się na nim. Nagle zwrócił głowę w twoim kierunku, zapewne wyczuwając twoje świdrujące spojrzenie, a ty momentalnie przeniosłaś je na spoczywającego przed tobą brata chłopaka. Zawstydzona przyłapaniem na ukradkowym przyglądaniu się przyjmującemu zaczęłaś owijać wokół smukłych palców pojedyncze, jasne kosmyki, zagryzając policzki od wewnątrz. Czułaś dyskomfort, którego nie potrafiłaś się wyzbyć.
-Rachel, słuchasz mnie?- pytanie wydobyło się z ust Janka.
-Mmm… Tak.- skinęłaś głową.
-Coś mi się nie wydaje.- szepnął cicho, spoglądając wymownie w kierunku swojego brata i wznosząc nikle kąciki ust.
-To najwyraźniej to źle odbierasz.- prychnęłaś rozdrażniona zauważeniem zmiany przez niego w swoim zachowaniu.
-Okay, spokojnie.- uniósł dłonie ku górze.
Ponownie twój wzrok zawędrował w kierunku mistrza świata juniorów. Tym razem Mikasa obijała się o jego przedramiona, a jego siwo błękitne tęczówki w pełni zaabsorbowane były skórzaną powierzchnią piłki. Podziwiałaś jego motorykę, zachwycając się jego refleksem. W twoim przypadku piłka zaliczyła by już kilka upadków. Najbardziej jednak do gustu przypadła ci jego technika ataku, gdy wyrzucił sobie piłkę wystarczająco daleko, aby wykonać rozbieg i wzbić się nad podłoże, uderzając Mikasę solidnie.
-Musisz wybrać się na jego mecz.-skwitował twoje zainteresowanie swoim bratem starszy Fornal.
-Co?-mruknęłaś wyrwana z transu, ale doskonale zdawałaś sobie sprawę z jego pytania, lecz wolałaś zachowywać pozory.
-Nie udawaj.- zachichotał. – Widzę jak się nim interesujesz, ale w prawdziwej akcji można zobaczyć go tylko na boisku. Po mimo, że jest młodszy od mnie zachwyca zdecydowanie bardziej techniką.
-Janek, przestań.- warknęłaś.- Nie interesuje się nim! Po prostu…
-Ci się podoba.- dokończył za ciebie z triumfalnym uśmiechem wymalowanym na ustach.
-Nie!- syknęłaś wypełniona złością.
~*~
Hejka! ^^
Przepraszam, że w tamtym tygodniu, a właściwie w tamten weekend umknęła mi gdzieś publikacja nowości :( Ten rozdział i kolejny czekają tylko na dodanie, a później muszę usiąść i stworzyć coś nowego :D Ostatnio jakoś mega szybko się męczę i staram zająć nieco matmą, gdyż matura się zbliżą i stąd moja nieregularność, ale niebawem się to zmieni ;) Kuba i Tomek mam nadzieję, że też niedługo doczekają się nowego rozdziału :D Jak myślicie Janek ma racje? :P Całuję i do zobaczenia za tydzień ! ;*